Polki losowane były z teoretycznie najsłabszego, czwartego koszyka. Z pierwszego trafiły na Rumunki, które w ostatniej edycji ME - w 2018 roku - zajęły czwarte miejsce. Wyżej notowane są inne ekipy: Rosjanki (mistrzynie olimpijskie z Rio de Janeiro i wicemistrzynie kontynentu sprzed dwóch lat), broniące tytułu Francuzki (wicemistrzynie igrzysk 2016) i Holenderki (aktualne mistrzynie świata). "Biało-Czerwone" w grudniowych ME zagrają także w Trondheim z Norweżkami i Niemkami, które uplasowały się - odpowiednio, na piątej i dziesiątej pozycji w ME 2018 (Polki były 14.). Skandynawki na igrzyskach w Rio sięgnęły po brąz, a z kolei w ubiegłorocznych MŚ przegrały mecz o brąz z Rosjankami. Selekcjonerem Polek jest Norweg Arne Senstad, któremu najłatwiej będzie "rozpracować" zespół z ojczyzny. Reprezentacje przed czwartkowym losowaniem przyporządkowane zostały do koszyków na podstawie kolejności w ME 2018. To kryterium zdecydowało również o tym, które drużyny zagrają na parkietach Danii i Norwegii. Europejska federacja (EHF) odwołała bowiem eliminacje z powodu pandemii koronawirusa. Polkom udało się rozegrać tylko dwa mecze w grupie - pokonały u siebie Wyspy Owcze 28-16 i na wyjeździe Ukrainę 27-26.