Dunki przystąpiły do meczu z Polską bez swej znakomitej rozgrywającej Stine Jorgensen, którą zastąpiła w składzie młoda prawoskrzydłowa Mathilde Hylleberg. Powodem tej decyzji miało być zapoznanie niedoświadczonej zawodniczki z turniejem, a także nieco więcej odpoczynku dla utytułowanej piłkarki drugiej linii, wracającej do pełnej dyspozycji po kontuzji kolana. Do protokołu mogła zostać wpisana Anne Mette Hansen, bo jej niesportowe zachowanie w samej końcówce meczu ze Szwecją nie zostało dodatkowo ukarane przez komisję sędziowską. Leszek Krowicki z kolei desygnował na parkiet tę sama szesnastkę, co w pierwszym spotkaniu z Serbią. W pierwszej siódemce nastąpiła tylko jedna zmiana w stosunku do piątkowego starcia. W bramce pojawiła się Adrianna Płaczek, ale naszą inauguracyjną akcję przerwali węgierscy sędziowie po upływie 100 sekund, odgwizdując grę pasywną. W piątej minuciee po drugim golu Moniki Kobylińskiej "Biało-Czerwone" po raz pierwszy wyszły na prowadzenie. Gol otwarcia był bowiem dziełem doświadczonej prawoskrzydłowej Trine Ostergaard Jensen. Znów, tak jak w początkowych fragmentach starcia z Serbią, można było chwalić naszą obronę. Płaczek odbiła nawet karnego rezerwowej Nadii Offendal, a naciskane Dunki zgubiły kolejne dwie piłki w ataku. Szkoda, że dwóch szans nie wykorzystały obie nasze Kingi, natomiast w 9.minucie nie pomyliła się kołowa Joanna Drabik, wyprowadzając Polki na 3-1. Kilkadziesiąt sekund później po karnym Kobylińskiej było już 4-1. Pod koniec pierwszego kwadransa, gdy rywalki odrobiły już straty, Sylwia Matuszczyk zastąpiła Drabik, a na środku bloku pojawiła się też Aleksandra Zych. W 18.minucie, przy niekorzystnym dla nas stanie 6-7, o przerwę poprosił selekcjoner Krowicki. Niedługo po powrocie na boisko w wielkiej imprezie zadebiutowała Bogna Sobiech, która momentalnie miała piłkę na bramkę kontaktową. Doświadczona Sandra Toft odbiła jednak dwa kolejne rzuty Polek. Gol Kingi Achruk z kolei nie został zaliczony ze względu na błąd kroków środkowej. Dunki, pomimo trzeciej już gry w osłabieniu liczebnej, podwyższyły na 9:6 po efektownej wkrętce Fie Woller. Warto odnotować też inny debiut , bo w ataku wspomnianą już Achruk zaczęła zmieniać Karolina Kochaniak. Niestety, przy stanie 7-9 sytuacji sam na sam z Toft nie wykorzystała inna rezerwowa - Katarzyna Janiszewska. Prawoskrzydłowa, na domiar złego, w swej kolejnej próbie, raptem po kilkunastu sekundach, nie zdołała przelobować bramkarki gości. W 28. min po golu Hansen było już 11-7 dla Skandynawek, a faulująca rywalkę Kochaniak ujrzała czerwoną kartkę po wideo weryfikacji. Okres niemocy w ataku przerwała potężnym rzutem Zych. Tuż przed zmianą stron na listę strzelczyń wpisała się jeszcze kapitan Karolina Kudłacz-Gloc, ustalając z karnego wynik na 9-11. W pierwszej połowie Polki zanotowały 39 procent skuteczności w obronie i 50 procent w ataku, rywalki zaś w obu rubrykach były lepsze, z odpowiednio 47 i 55-procentowym dorobkiem. Po zmianie stron "Biało-Czerwone" dość szybko miały okazję na trafienie kontaktowe. Przy stanie 10-12 Toft zastopowała Kingę Grzyb, która wróciła na boisko, podobnie jak Aneta Łabuda czy Monika Kobylińska. Dunki odpowiadały kapitalnymi rzutami z dystansu Hansen czy Kristiny Jorgensen. To właśnie szczypiornistka Gyori Audi ETO w 35. minucie trafiła na 11-15. Chwilę wcześniej znów popisała się Toft, sobie tylko sposobem blokując kołową Drabik. To chyba mocno podcięła skrzydła naszej kadrze, bo nie trzeba było długo czekać, by rywalki podwyższyły przewagę do sześciu oczek. Przy stanie 11-17 (37. minuta) o drugą przerwę poprosił Leszek Krowicki. Gdy trzy minuty później lewoskrzydłowa Woller przelobowała Weronikę Gawlik, sytuacja naszej reprezentacji robiła się nie do pozazdroszczenia. Naszą kapitan zastąpiła niedługo potem Aleksandra Rosiak, ale to wciąż Dunki dość bezkarnie mogły kontrolować mecz, powiększając i tak już pokaźną przewagę. Pod koniec trzeciego kwadransa, gdy podopieczne Kalvsa Bruuna Jorgensena prowadziły różnicą dziewięciu oczek, mecz był praktycznie rozstrzygnięty. W drugim niedzielnym spotkaniu "polskiej" grupy Szwedki pokonały Serbki 22-21 (11-13). Polki nie straciły jeszcze szans na awans do drugiej rundy, ale podstawowym warunkiem, żeby tego dokonać, jest zwycięstwo nad drużyną "Trzech Koron" w ostatniej serii spotkań we wtorek. Początek spotkania Polska - Szwecja o godz. 18.00. Polska - Dania 21-28 (9-11) Polska: Płaczek, Gawlik - Łabuda 1, Kobylińska 7, Grzyb 2, Matuszczyk 1, Kudłacz-Gloc 4, Janiszewska, Zych 1, Drabik 3, Rosiak 2, Wołoszyk, Kochaniak, Achruk, Sobiech. Dania: Toft, Reinhardt - Pedersen, Iversen 2, Hansen 4, Woller 4, Heindahl 1, Grigel, Offendal, Nielsen 4, Tranborg 1, Hylleberg 1, K.Jorgensen 4, Jensen 5, Dornonville de la Cour 2 , Hojlund. Sędziowali: Peter Horvath i Balasz Marton (Węgry). Tabela: M Z R P bramki pkt 1. Dania 2 2 0 0 58-50 4 2. Serbia 2 1 0 1 54-48 2 3. Szwecja 2 1 0 1 51-51 2 4. Polska 2 0 0 2 47-61 0