Europejska Federacja Piłki Ręcznej (EHF) nominowała 10 duetów sędziowskich, wyłącznie kobiety. W tym gronie nie ma Polek. Swoje przedstawicielki-sędzie będą miały: Austria, Bośnia i Hercegowina, Dania, Francja, Grecja, Czarnogóra, Portugalia, Rumunia, Rosja i Serbia. Decyzja EHF wywołała ostre reakcje wśród norweskich piłkarek i sędzi, które określiły ją jako atak na zasady równouprawnienia. "Jak widać, nie chodzi tu kompetencje tylko o płeć, a taka decyzja cofa rozwój kobiecej piłki ręcznej o dziesiątki lat wstecz" - skomentowała była norweska sędzia Guru Roen. Przez lata wraz rodaczką Kjersti Arntsen były uważane za jedną z najlepszych par sędziowskich świata, lecz zakończyła karierę przed dwoma laty po tym, jak EHF zabroniła kobietom sędziować mecze mężczyzn. Po podaniu przez EHF nazwisk 10 par sędziowskich na ME, norweskie piłkarki, które są faworytkami turnieju, obawiają się o wypaczenie wyników meczów ze względu na obecność na liście zarówno najlepszych sędziów, jak również początkujących. Ich trener Thorir Hergeirsson skomentował, że jego podopieczne "nie chcą być królikami doświadczalnymi dla dopiero uczących się i dla zabawy działaczy - to są mistrzostwa wymagające odpowiedniego poziomu, którego z pewnością nie zapewni decyzja EHF". Jeden z największych ekspertów i autorytetów norweskiej piłki ręcznej Gunnar stwierdził, że "ta decyzja jest po prostu niepoważna. Na turniejach tej rangi muszą sędziować najlepsi arbitrzy tej dyscypliny bez względu na ich płeć, a liczyć się powinny wyłącznie kompetencje i doświadczenie". ME odbędą się w dniach 3-20 grudnia w Norwegii i Danii. W pierwszym meczu turnieju w Trondheim Norweżki zmierzą się z Polkami. W grupie D występują jeszcze Niemcy i Rumunia.