W drugim piątkowym spotkaniu tej grupy Dania wygrała ze Szwecją 30:29. "Jak zawsze wierzyłam, że wygramy. Nic nie wskazywało na to, że przegramy drugą połowę tak znacznie. Myślałam, że dziewczyny się rozkręcą, zewrą szyki, poprawią skuteczność i uda się zwyciężyć. Może uwierzyłyśmy, że nie jest źle i kiedy brałyśmy oddech, to rywalki: +pach, pach, pach+ - odjechały. Wystarczyło chyba przez 10 minut porządnie się spiąć i wynik mógł być w drugą stronę"- dodała. Przyznała, że przed rozgrywanymi we Francji mistrzostwami Serbia była uważana za najsłabszy zespół w grupie. "Teraz czeka nas mecz z Dunkami. Kiedy ja grałam, były światową potęgą. Zbliżyłyśmy się do nich, one też budują zespół na igrzyska i mają być coraz lepsze. To będzie kluczowe spotkanie. Zwycięstwo pozwoli uwierzyć w siebie, po porażce trudno się będzie podnieść. Nie mamy nic do stracenia, trzeba zagrać na sto procent w ataku i obronie, położyć na szali wszystkie umiejętności" - oceniła była zawodniczka m.in. Ruchu Chorzów i Sośnicy Gliwice. Podkreśliła, że przegrana z Serbią mogła trochę podciąć skrzydła Polkom. "Mało kto chyba wierzył, że przegramy. Ale we mnie wiara w wyjście z grupy pozostała. Mam nadzieję, że to było tylko potknięcie. Wiem, jak ciężko dziewczyny pracują. Nie może być tak, że cały czas wszyscy nam +odjeżdżają+. Myślę, że ten niedzielny pojedynek będzie okazją do przełamania się" - podsumowała trzykrotna uczestniczka mistrzostw świata. Autor: Piotr Girczys