Najpoważniejszym problemem są urazy rozgrywającej Kingi Achruk i obrotowej Joanny Drabik. Jedne z najbardziej doświadczonych zawodniczek w ekipie Biało-Czerwonych zamiast na wtorkowy trening, który się odbył na obiektach szkoły sportowej w Warszawie, pojechały na szczegółowe badania. - Joasia Drabik narzekała na ból w stopie. Grała mecz w Pucharze Europy, po którym ból się nasilał. Musimy dokładnie wiedzieć o co chodzi, dlatego nie uczestniczy w treningu. Podobny problem ma Kinga, która ma powracające bóle w okolicach ścięgna Achillesa. Dlatego, w celu uniknięcia komplikacji, udały się na badania. Sygnał jest taki, że wszystko jest OK i niedługo wrócą do treningów - wyjaśnił Krowicki. To nie koniec kłopotów zdrowotnych kadrowiczek. Z ławki poczynania koleżanek śledziła Romana Roszak, a inna rozgrywająca Aleksandra Rasiak ćwiczyła z obandażowanym kciukiem, zabrakło też Sylwii Lisewskiej. - Sylwię Lisewską zostawiliśmy w hotelu. Jest przeziębiona, myślę, że dobrze jej zrobi przerwa w treningu. Nie wszystko odbywa się tak, jakbyśmy tego sobie życzyli, ale życie uczy, że i z takich sytuacji musimy wychodzić obronną ręką - uzupełnił trener. Grupowymi rywalami w grupie A turnieju finałowego ME, której mecze odbywać się będą w Nantes, będą Dania, Szwecja i Serbia. Najbardziej utytułowana jest pierwsza z tych reprezentacji. - Nie jest tajemnicą, że wszyscy nasi przeciwnicy to bardzo mocne zespoły. Dania ma nieprawdopodobnie silną ligę, znakomitą szkołę, która od lat króluje na boiskach. Ta skandynawska szkoła polega na tym, że zawodniczki są specjalnie przygotowywane do grania taktycznie, motorycznie i technicznie. Grają pewne elementy, które są nam znane, ale niestety mamy z nimi za mało konfrontacji, przede wszystkim klubowej, przez co nas pod tym względem znacznie przewyższają. Trafiliśmy na zespół ograny, mocny, wiedzący o co w piłce ręcznej chodzi - powiedział Krowicki. Selekcjoner wysoko ocenił też umiejętności pozostałych rywali. - Podobnie Szwedki. Teraz chyba tylko dwie występują w rodzimej lidze, większość za to gra w barwach nieprawdopodobnie mocnych zespołów, uczestniczących w rozgrywkach pucharowych, przede wszystkim w Lidze Mistrzyń. Mają stabilny skład, znają się świetnie, są bardzo zgrane. Serbki to z kolei bałkańska szkoła gry, oparta na świetnym wyszkoleniu indywidualnym i takiej pewności siebie. Mają to we krwi, są pozytywnie agresywne, przekonane o swojej wartości na boisku. W dodatku, podobnie jak Szwedki, grają w czołowych klubach europejskich - uzupełnił. W najbliższy weekend biało-czerwone w hiszpańskim Alicante wezmą udział w ostatnim poważnym sprawdzianie przed mistrzostwami Europy we Francji. Oprócz drużyny gospodarzy w turnieju wezmą udział Niemcy i Brazylia. - Turniej w Alicante to będzie taki ostatni szlif. Elementy, których uczymy się, chcemy sprawdzić w konfrontacji z rywalami z najwyższej półki, bo tacy na nas w Hiszpanii czekają. Zobaczymy, co jeszcze jest ewentualnie do poprawy czy do zmiany, choć czasu jest mało - powiedział. Selekcjoner docenia także wartość swoich podopiecznych. - Wyniki naszej reprezentacji w ostatnim okresie, mimo porażek na najważniejszych turniejach, pokazały, że jednak robimy postępy. Takie zwycięstwa jak nad byłym mistrzem świata Brazylią, czy Rumunią, czy to, co ostatnio osiągnęliśmy podczas turnieju Golden League w Danii, to nie jest dziełem przypadku tylko efektem roboty, którą te dziewczyny wykonały - przekonywał. Mimo problemów zdrowotnych polskich zawodniczek nie załamuje rąk. - Realnie chcielibyśmy wyjść z grupy. To nasz pierwszy cel. Byłbym złym trenerem, gdybym teraz zaczął narzekać, płakać i przejmować się wszystkimi kłopotami. Na pewno sytuacja nie jest komfortowa. W piłce ręcznej należy się liczyć z urazami, ale faktycznie kontuzje w takim okresie to bardzo nieszczęśliwy strzał. W poczynaniach Krowickiego z drużyną ma mu pomóc optymizm. - W sporcie tak zwykle bywa, że trzeba podchodzić z wielkim optymizmem do kolejnego sportowego zadania. Ja jestem człowiekiem, który generalnie myśli optymistycznie i zwycięstwa z liczącymi się na świecie drużynami dają mi nadzieję, że wygrać możemy z każdym - zakończył. Cezary Osmycki