ME 2022 w piłce ręcznej. Norwegia lepsza od Niemiec w meczu "polskiej" grupy
Piątkowy wieczór w "polskiej" grupie na ME 2022 w piłce ręcznej zakończył się starciem Niemiec z Norwegią. Lepsi okazali się Norwegowie, którzy zarówno w pierwszej, jak i drugiej połowie przeważali na placu gry i ostatecznie wygrali 28-23.
21 stycznia przyniósł wszystkim fanom piłki ręcznej kolejne emocje związane z drugą fazą ME 2022. W grupie drugiej najpierw mierzyli się ze sobą Rosjanie z Hiszpanami - starcie było niezwykle zacięte i ostatecznie Hiszpania zgarnęła triumf wygrywając zaledwie jedną bramką.
Potem z Bratysławy nadeszły bardzo przykre wieści - reprezentacja Polski uległa w swoim meczu wysoko kadrze Szwecji. Podopieczni Patryka Rombla nie byli w stanie niestety sprostać swoim rywalom, którzy pokonali "Biało-Czerwonych" różnicą dziesięciu goli.
Niejako na sportowy "deser" pozostało więc spotkanie Niemcy - Norwegia, które rozpoczęło się o godz. 20.30.
Początkowo Norwegowie bronili się bardzo sprawnie przed dosyć wolno konstruowanymi atakami Niemiec - wynik otworzył w 2. minucie Johannes Golla. Chwilę potem bramkę zdobył też Weber i dopiero wówczas norweska ekipa odpowiedziała trafieniem Sagosena.
W pierwszych 10 minutach żadna z drużyn nie zdołała odskoczyć rywalowi (na tablicy widniał wynik 4-3) - oglądaliśmy jedną wyjątkowo urodziwą akcję, w której Niemiec Zerbe otrzymał dalekie podanie i bez problemu pokonał sekundy potem Bergeruda. W tym fragmencie gry kibice zobaczyli też pierwszą karę dla zawodnika - żółtą kartkę otrzymał Ernst, który od początku dosyć agresywnie bronił okolic bramki przed zakusami reprezentacji ze Skandynawii.
W 12. minucie podyktowany został pierwszy rzut karny, który bez mrugnięcia okiem wykorzystał Bethold, nie dając szans golkiperowi niemieckich oponentów. Po kwadransie to jednak nasi zachodni sąsiedzi przeważali - było 6-5 dla nich.
Później przez dłuższą chwilę obie kadry nie mogły się przemóc do kolejnych bramek - oba zespoły ustawiały raz po raz szczelne defensywy, a po dobrej interwencji zaliczyli bramkarze obu ekip - Bergerud i Bitter.
Potem Norwegowie się rozpędzili - najpierw Barthold doskonale wstrzymał atak przeciwników, a chwilę potem pierwszy raz w meczu drużyna z północy Europy wyszła na prowadzenie po trafieniu Sandera. Wynik podwyższył niebawem O'Sullivan i po 20 minutach było 8-6 dla Norwegii.
Choć w późniejszym fragmencie gry obaj bramkarze ponownie raz po razie popisali się udanymi interwencjami, to w końcu gra nabrała tempa i doszło do walki "cios za cios". "Wikingom" udawało się utrzymywać co najwyżej dwubramkowe prowadzenie, bo Niemcy za żadne skarby nie chcieli oddać inicjatywy oponentom.
Potem nastąpiło przełamanie ekipy norweskiej - rozgrywała piłkę bardzo dynamicznie i do stanu 12-9 doprowadzili Bjoernsen z Bartholdem. Podopieczni Alfreda Gislasona próbowali jeszcze odpowiadać, ale do przerwy Norwegia wygrywała ostatecznie 14-12.
Druga część starcia zaczęła się zdecydowanie lepiej dla Norwegów, którzy zdobyli dwie kolejne bramki. Prowadzenie najpierw podwyższył Toft, a potem na listę strzelców wpisał się Oeverby - mocno szczęśliwie, bo Bitter pierwotnie obronił jego strzał, ale piłka potem w kuriozalny sposób spadła na jego nogę i powędrowała w kierunku bramki.
Wspominany Toft zresztą wprowadzał w szeregach Niemców sporo zamieszania, szybko awansując na czołowego strzelca swojej reprezentacji. W 38. minucie jednak rozzuchwalił się zbyt mocno i w trakcie bronienia dostępu do bramki niemalże rozerwał koszulkę jednego z rywali - za to też został ukarany dwuminutową absencją.
Po 40 minutach gry było 20-16 dla "Wikingów". Zespół niemiecki momentami zdawał się być lekko przygaszony wobec niemalże stale dynamicznej gry przeciwnika. Później nastąpiła dłuższa chwila nieudanych ofensyw z obu stron - w tym okresie warto wyróżnić bardzo dobrą interwencję Bergeruda, który mocny strzał jednego z oponentów powstrzymał - niemal odruchowo - nogami.
Gdy zegar w hali wybił 50 minutę meczu, na tablicy wyników widniał rezultat 22-18 dla Norwegii - obie drużyny zaczęły uważniej grać w obronie i padało zdecydowanie mniej goli niż w innych fragmentach spotkania. Norwegia nie chciała roztrwonić swojej - wciąż nie tak dużej - przewagi, z kolei Niemcy nie chciały się pogrążyć nieostrożną defensywą.
Na plus można zaliczyć Niemcom bramkę, którą zdobył w tej części drugiej połowy Wiede. Zawodnicy prowadzeni przez Islandczyka Gislasona jednak coraz wyraźniej odstawali przeciwnikom, którzy w końcu doszli do sześciopunktowej przewagi. Jak na złość dla nich karnego nie udało się wykorzystać Reichmannowi, który miał szansę choć odrobinę zminimalizować straty.
Ostatecznie mecz zakończył się wygraną Norwegii w stosunku 28-23. Najlepszym strzelcem był Erik Toft, który łącznie zdobył siedem bamek.
Niemcy - Norwegia 23-28 (12-14)
Paweł Czechowski
Wyrażaj emocje pomagając!
Grupa Interia.pl przeciwstawia się niestosownym i nasyconym nienawiścią komentarzom. Nie zgadzamy się także na szerzenie dezinformacji.Zachęcamy natomiast do dzielenia się dobrem i wspierania akcji „Fundacja Polsat Dzieciom Ukrainy” na rzecz najmłodszych dotkniętych tragedią wojny. Prosimy o przelewy z dopiskiem „Dzieciom Ukrainy” na konto: 96 1140 0039 0000 4504 9100 2004 (SKOPIUJ NUMER KONTA).
Możliwe są również płatności online i przekazywanie wsparcia materialnego. Więcej informacji na stronie: Fundacja Polsat Dzieciom Ukrainy.