- Jeśli ból będzie delikatny, to mam pozwolenie od lekarzy, by wystąpić w niedzielnym meczu. Jeśli będzie dokuczliwy, wtedy nie zagram. Szanse są pół na pół - powiedział Jurkiewicz, który od półtora miesiąca leczy kontuzję. Decyzja - jak poinformował reprezentant Polski - zapadnie tuż przed spotkaniem, które rozpocznie się o godz. 20.30. - Wszystko zależy od tego, jakie będzie natężenie bólu łokcia. Ale nawet jeśli wystąpię, to i tak trudno oczekiwać fajerwerków, bo odbyłem z drużyną tylko dwa treningi, a pauzowałem siedem tygodni. Jestem realistą. Dlatego może się okazać, że oczekiwania wobec mnie są zbyt duże - przyznał. We wrześniu, podczas ligowego pojedynku z Azotami Puławy, Jurkiewicz doznał groźnie wyglądającego urazu łokcia. Po przeprowadzeniu pierwszych badań lekarze wydali optymistyczną diagnozę, gdyż wykluczyli konieczność leczenia inwazyjnego. Zdecydowali się na zachowawcze, co oczywiście wiązało się z kilkutygodniową przerwą od treningów. W ekstraklasie płocczanie radzili sobie i bez niego, ale większym problemem był jego brak w czterech występach w Lidze Mistrzów. Przez pierwsze dni nosił rękę na temblaku, a po zdjęciu usztywnienia rozpoczął zajęcia indywidualne, stopniowo zwiększając obciążenie i zmieniając ćwiczenia. Potem wznowił treningi z piłką, a w tym tygodniu wszedł w normalny cykl z resztą zespołu. Lekarze dawali mu szansę na powrót do gry w środowym meczu z Górnikiem w Zabrzu (34-30), ale zawodnik nie był gotowy do wyjścia na boisko. Czy pojawi się w składzie na mecz z mistrzem Polski i liderem ligowej tabeli - okaże się w niedzielę. Płoccy kibice czekają na występ Jurkiewicza, gdyż pamiętają, że po zakończeniu poprzedniego sezonu poinformował prezesa klubu Roberta Raczkowskiego, że w lecie 2015 przeprowadzi się do... Kielc. Fani na tę wiadomość zareagowali oburzeniem, ale już się pogodzili, że stratą jednego z filarów drużyny na rzecz największego rywala. W niedzielę były zawodnik m.in. Atletico Madryt może po raz pierwszy zagrać przeciwko zespołowi, w którego barwach będzie występował w następnym sezonie. - Zdaję sobie sprawę, że oczekiwania kibiców są duże, ale ja wiem, co mam robić. Jeśli zdrowie dopisze, to zagram najlepiej jak potrafię. Jestem przecież wciąż zawodnikiem Orlen Wisły - podkreślił Jurkiewicz.