Swoje poprzednie zwycięstwo w Mistrzostwach Europy Polki odniosły w grudniu 2014 roku, gdy na zakończenie fazy grupowej pokonały w Győr Rosję. Później przyszły trzy porażki w drugim etapie, podobnie jak i w turniejach w 2016 i 2018 roku. Dwa lata temu w Danii było o tyle lepiej, że biało-czerwone zremisowały na zakończenie pierwszej fazy grupowej z Niemkami 21-21, ale nic nam to nie dało. Po trzech spotkaniach Polki wróciły już do domu. Aby teraz sytuacja się nie powtórzyła, trzeba w końcu z kimś wygrać. Można było liczyć na to, że zespół Arne Senstada zdoła ograć Niemki, choć to rywalki były faworytkami. Polki odpowiedziały siłą na siłę Niemek. I to skutecznie! Polki spodziewały się bardzo fizycznej gry, bo taką preferują Niemki. Mają jedną świetną zawodniczkę o ogromnych umiejętnościach w ataku, czyli rozgrywającą Borussii Dortmund Alinę Grijseels, niezłą lewą rozgrywającą Emily Bölk, ale ponadto to raczej zespół silnych rzemieślniczek. Tyle że świetnie się przesuwających w obronie i mocno utrudniających życie rozgrywającym rywala. Polki długimi fragmentami dobrze sobie radziły z taką grą Niemek, a w obronie też nie odpuszczały. Wymuszały błędy przeciwniczek (aż sześć w pierwszym kwadransie!), same potrafiły szukać dobrych rozwiązań. Problemy miały jedynie z Grijseels, a dodatkowo Monika Kobylińska często nie potrafiła powstrzymać Bölk. Lewa rozgrywająca Niemek atakowała na zewnątrz i przynajmniej miała z tego kolejne rzuty karne. Dodatkowo dwukrotnie Kobylińska powędrowała na ławkę kar. Z karnymi dobrze radziła sobie Adrianna Płaczek, bo obroniła dwa rzuty Julii Maidhof. Polki grały bardzo konsekwentnie, mogła się ich postawa podobać. Nie myliła się z karnych Magda Balsam, dodawała swoje bramki Karolina Kochaniak-Sala, ważne trafienie z dystansu zaliczyła Kobylińska. Efektem było prowadzenie 11-7 w 25. minucie, ale sama końcówka pierwszej połowy nie ułożyła się już po myśli naszej drużyny. Niemki odrobiły trzy z czterech bramek, a dosłownie trzech sekund zabrakło im do tego, by remisować. Koncertowo grała Grijseels, pięć razy oszukała polską defensywę i bramkarkę. Powtórzyła się sytuacja z meczu z Francją, na szczęście - na krótko Kilka dni temu w towarzyskim spotkaniu z Francją Polska też kapitalnie zagrała pierwszą połowę, a zupełnie przestała istnieć w drugiej. Teraz też drugą część biało-czerwone zaczęły źle. Niemki szybko wyrównały, a gdy odskoczyły na prowadzenie, Senstad ratował sytuację czasem na żądanie. Tyle że w 39. minucie Grijseels trafiła na 16-13 i wiele wskazywało na to, że Polki już się nie podniosą. A tymczasem dały radę odzyskać rytm z pierwszej połowy. Nawet w osłabieniu się nie poddawały, walczyły na całego o każdą piłkę. W końcu Mariola Wiertelak doprowadziła do remisu (17-17), a później dała naszej drużynie prowadzenie (18-17). Gdy w 50. minucie Natalia Nosek trafiła na 21-19, nastroje w naszej drużynie musiały być znakomite. A jednak znów ostatnie minuty upłynęły po myśli rywalek. Rzut karny mógł dać Polkom remis! Co tam się wydarzyło? Niemki miały dwie liderki, które wygrały dla nich to spotkanie - Grijseels rzucała raz za razem, a gdy nie rzucała, to kapitalnie obsługiwała podaniami koleżanki, przeważnie obrotowe. W ostatnich akcjach klasą dla siebie była zaś Bölk - trafiła na 21-21, 23-22 i 24-23. Kluczowy był rzut karny, który w 58. minucie wykonywała Magda Balsam, właśnie przy stanie 23-24. Do tej pory cztery razy skutecznie rzucała z 7 metrów, nie pomyliła się ani razu. I w najważniejszej próbie jej rzut obroniła Isabell Roch, dla której to była to jedyna skuteczna interwencja w meczu. Niemki nie zmarnowały już szansy, w kolejnej sytuacji podwyższyły na 25-23 i wygrały spotkanie. Polska - Niemcy 23-25 (12-11) Polska: Płaczek (9 obron/29 rzutów - 31 proc.), Zima (1/3 - 33 proc.), Maliczkiewicz - Balsam 5, Kochaniak-Sala 3, Olek 1, Kobylińska 3, Matuszczyk 2, Rosiak 3, Achruk 1, Nocuń 1, Galińska, Łabuda, Wiertelak 3, Nosek 1, Michalak. Kary: 10 minut. Rzuty karne: 4/5. Niemcy: Filter (12/34 - 35 proc.), Roch (1/2 - 50 proc.) - Grijseels 8, Maidhof 2, Stockschläder 3, Antl 2, Bölk 6, Schmelzer 2, Smits 1, Petersen, Zschocke, Schirmer 1, Weigel, Behrend, Hauf, Schulze. Kary: 4 minuty. Rzuty karne: 4/7. W drugim meczu grupy D Czarnogóra pokonała Hiszpanię 30-23 (12-9).