Dokładnie miesiąc temu w barcelońskiej hali Palau Blaugrana klubowi mistrzowie Europy ograli wicemistrzów 32-28. Łomża Industria Kielce i FC Barcelona mają sobie wiele do udowodnienia, bo rok temu dwa niespodziewane zwycięstwa w grupie Ligi Mistrzów odnieśli kielczanie, w tym roku dwukrotnie górą już byli Katalończycy. Starcie numer pięć w ciągu zaledwie 11 miesięcy miało dodatkowy smaczek - był nim awans do finału Klubowych Mistrzostw Świata. Trener Tałant Dujszebajew nie musiał specjalnie zachęcać swoich zawodników do walki w tym spotkaniu, co zresztą w mediach społecznościowych przedstawił mistrz Polski. Tyle że być może gracze Łomży sami zmotywowali się za mocno, bo w pierwszej połowie z Gonzalo Pereza de Vargasa zrobili absolutnego bohatera całego spotkania. Trener Barcelony trafił z wyborem bramkarza Miesiąc temu doskonałą partię przeciwko kielczanom rozegrał Emil Nielsen i wydawało się, że to on zacznie i starcie w Dammamie. Trener Carlos Ortega postawił jednak na Pereza de Vargasa i to był strzał w dziesiątkę. Nie można bowiem powiedzieć, że mistrzowie Polski grali przed przerwą w ofensywie źle. Wręcz przeciwnie - grali dobrze, stwarzali sobie masę znakomitych sytuacji. Tyle że raz za razem na ich drodze stawał bramkarz Barcelony - bronił rzuty z dystansu, ze skrzydeł, obrotowych z sześciu metrów, w kontrach sam na sam. To dzięki niemu "Duma Katalonii" zaczęła powolutku uciekać Łomży - na trzy bramki, później na cztery. W zespole z Kielc nie było żadnego zawodnika, który w ofensywie potrafiłby pociągnąć za sobą zespół. Perez de Vargas po 10 minutach miał sześć skutecznych interwencji, doskonale spisywał się już do końca pierwszej połowy. "Jesteś wystraszony, siadaj na ławce!" - grzmiał Dujszebajew Barcelona prowadziła więc wyraźnie, ale nie na tyle wyraźnie, by już w pierwszej połowie rozstrzygnąć to spotkanie. A to za sprawą Andreasa Wolffa (osiem interwencji), który też bronił bardzo dobrze, choć nie aż na takim poziomie, jak Hiszpan. Sprawiał jednak, że koledzy z pola wciąż mogli zbliżać się do rywali. Tylko że jeszcze trzeba trafiać... W 21. minucie Perez de Vargas obronił rzut ze skrzydła Alexa Dujszebajewa, a po kontrze Ludovic Fabregas podwyższył na 12-7 dla mistrza Hiszpanii. Tałant Dujszebajew poprosił wtedy o przerwę. - Siedmiu sam na sam nie rzucacie, co mam wam jeszcze powiedzieć? Jak jesteś wystraszony, to siadaj na ławce - rugał swoich podopiecznych. A niedługo później Barca prowadziła już sześcioma bramkami. W końcówce pierwszej połowy Hiszpanie trochę się jednak zacięli, lepiej zaczęła funkcjonować defensywa Łomży, swoje dodał Wolff. Co z tego jednak, skoro nadal Perez de Vargas stanowił dla kielczan zaporę nie do przejścia. Przy stanie 11-14 Hiszpan zaliczył swoją 14. skuteczną interwencję, broniąc rzut z kontry Alexa Dujszbajewa, a po chwili 15. - zatrzymał rzucającego ze skrzydła Arkadiusza Morytę. W efekcie "Barca" wygrała pierwszą połowę pięcioma golami. Barcelona zdemolowała Łomżę Kielce. Koncert mistrza Europy w drugiej połowie Jeśli przed przerwą można było mieć jeszcze jakieś złudzenia, to druga połowa rozwiała je całkowicie. A właściwie pierwsze 10 minut. Były rozgrywający kielczan Luka Cindrić robił z defensywą Łomży co chciał, wchodził na szósty metr jak w masło. Podobnie Timothey N'Guessan. Perez de Vargas nie musiał nawet się wysilać, ale jak już coś obronił, to efektownie. W 37. minucie zatrzymał rzut Nicolasa Tournata - kielczanie przegrywali wtedy 15-22, a grali w przewadze. Za chwilę stracili pięć kolejnych goli i było już po sprawie. Niemoc w ofensywie, zmarnowane rzuty karne przez Morytę i Remiliego, do tego łatwość Barcelony w zdobywaniu bramek - to wszystko złożyło się na sytuację, w której przez ostatnich 20 minut na boisku nie było już żadnych emocji. O czym tu jednak marzyć, skoro główny rozgrywający Łomży Igor Karačić przez 19 minut gry oddaje jeden rzut i nie ma żadnej asysty? Skoro podobno najlepszy prawy rozgrywający świata Nedim Remili oddaje 10 rzutów i zdobywa dwie bramki? Mistrzowie Polski nie mieli za bardzo pomysłu, jak przy takiej niemocy odmienić to spotkanie, a trener Dujszebajew też wszystkiemu przyglądał się ze spokojem. Był świadomy, że tego dnia rywal jest poza zasięgiem jego zespołu. Barca wygrała 39-28 i w niedzielę zagra w finale z Magdeburgiem Piotra Chrapkowskiego. A Łomża zmierzy się o godz. 17 o trzecie miejsce z Al-Ahly Kair. Łomża Industria Kielce - FC Barcelona Handbol 28-39 (11-16) Łomża Industria: Wolff (10 obron/39 rzutów - 26 proc. skuteczności), Kornecki (6/16 - 38 proc.) - Tournat 5, Wiaderny, Karaliok 2, A. Dujszebajew 3, Nahi 1, Gębala, D. Dujszebajew 5, Sićko 3, Sanchez-Migallon 1, Remili 2, Thrastarsson 1, Moryto 4, Olejniczak 1, Karačić. Kary: 4 minuty. Rzuty karne: 2/4. Barcelona: Perez de Vargas (18/38 - 47 proc.), Nielsen (1/8 - 13 proc.) - Fabregas 5, Mem 4, Gómez, N'Guessan 5, Wanne, Cindrić 6, Richardson 5, Janc 4, Langaro, Frade 3, Carlsbogård, Ariño 3, Thiagus Petrus, Makuc 4. Kary: 8 minut. Rzuty karne: 1/2.