Zespół wicemistrza Polski, aby wystąpić w grupie A LM, musi wygrać turniej o dziką kartę, który odbędzie się 8 i 9 września. W półfinale rywalem szczypiornistów z Płocka będzie HSV Hamburg. "Mamy o co walczyć. Nie można jednak zapomnieć, że naszą pierwszą przeszkodą jest HSV Hamburg. Jeśli wyeliminujemy tego rywala, będziemy musieli jeszcze wygrać ze zwycięzcą drugiej pary: duńskim Bjerringbro-Silkeborg i francuskim Sain Raphael Var Handball. Dopiero wówczas będziemy mogli cieszyć się z udziału w Lidze Mistrzów" - powiedział po losowaniu w niemieckim Herzogenaurauch prezes płockiego klubu Andrzej Miszczyński. Jeśli Wiśle uda się wygrać turniej o dziką kartę, trafi do grupy A, wraz z hiszpańskim CB Ademar Leon, francuskim AHB Montpellier, niemieckim SG Flensburgiem-Handewitt i rosyjskimi Czechowskimi Niedźwiedziami. "Trudno ocenić rywali, czy są silni, czy nie - póki co to akademicka dyskusja. W każdej grupie, by awansować do Top 16, trzeba wygrywać. Faktem jest, że porównując potencjały naszej drużyny i rywali, można powiedzieć, że są zbliżone. Jednak cały czas będę powtarzał, na razie naszą przeszkodą jest HSV Hamburg. Żeby marzyć o Lidze Mistrzów, trzeba pokonać tego rywala i nasze myśli nie powinny wybiegać dalej" - dodał prezes. W przyszłym tygodniu zapadnie decyzja, w którym mieście rozegrany zostanie turniej o dziką kartę. Zdaniem Miszczyńskiego, władze Europejskiej Federacji Piłki Ręcznej (EHF) czekają tylko na potwierdzenie, czy Wisła jest w stanie zapewnić bezpośrednią transmisję telewizyjną z czterech meczów turnieju. "Złożyliśmy aplikację i jeśli tylko otrzymamy potwierdzenie od Polsatu o możliwości przeprowadzenia transmisji, a ma to nastąpić najpóźniej w poniedziałek, wtedy będziemy walczyć o organizację turnieju. Mamy na to duże szanse" - zakończył Miszczyński.