We Francji mistrzowie Polski przegrali 28-33 i w niedzielę stanęli przed ciężkim zadaniem. "Wynik jest dla nas trudny, ale wiemy, że wspólnie - zespół i kibice możemy popracować i odrobić straty" - mówił trener Vive Tauronu Tałant Dujszebajew. Hala Legionów wypełniła się po brzegi, a fani nie szczędzili gardeł, żeby ponieść do boju obrońców tytułu. Kibice stanęli na wysokości zadania. To jednak szczypiorniści Vive musieli udowodnić na boisku, że to im należy się miejsce w ćwierćfinale.Pierwszego gola w tym spotkaniu rzucił Karol Bielecki. Do remisu doprowadził Valentin Porte, który skutecznie zakończył szybki atak gości. Obie drużyny grały twardo i agresywnie w obronie. W 6. minucie Michał Jurecki niedokładnie podał do Julena Aginagalde, co wykorzystali Francuzi. Znów Filipa Ivicia pokonał Porte. Przyjezdni "odskoczyli" na dwa gole przewagi, kiedy kontrę wykorzystał Aymen Toumi. Na szczęście kielczanie szybko doprowadzili do remisu 4-4 po golach Krzysztofa Lijewskiego i Jureckiego.Mistrzowie Polski stanęli przed szansą na wypracowanie przewagi, bo przez dwie minuty grali z przewagą jednego zawodnika. Świetnie w bramce spisywał się Ivić, a Lijewski i Tobias Reichmann trafili do siatki rywali (6-4).Dwie minuty kary dla Jureckiego skomplikowały sytuację kielczan. Francuzi rzucili dwa gole i w 17. minucie znów był remis (8-8). Gospodarze przeprowadzili efektowna akcję, ale rzut Manuela Strleka obronił Vincent Gerard. W odpowiedzi "wkrętką" popisał się Ludovic Fabregas. W 20. minucie rzut karny wykorzystał Bielecki (9-9). Kolejne minuty należały do Montpellier, a konkretnie do Diego Simoneta, który dwukrotnie zaskoczyła Ivicia rzutami z dystansu (11-9). Doskonałą okazję na doprowadzenie do wyrównania miał Darko Djukić. Skrzydłowy Vive Tauronu przegrał jednak pojedynek z Gerardem.Ostatnie pięć minut pierwszej połowy to popis mistrzów Polski. Znakomicie bronił Ivić. Na dodatek szczelna obrona kielczan sprawiła, że goście gubili piłkę. W ataku podopieczni Tałanta Dujszebajewa nie mylili. Dwa gole rzucił Djukić, po jednym trafieniu dołożyli Lijewski i Deana Bombac. Na przerwę kielczanie schodzili z czterema golami przewagi (15-11). Straty z Francji były niemal odrobione. Początek drugiej połowie to gol za gol. Kłopoty zaczęły się, kiedy na dwie minuty kary powędrował Bombac. Pomocną dłoń wyciągnęli rywale. Faul w ataku popełnił Ludovic Fabregas. Jurecki znakomitym rzutem w "okienko" pokonał Gerarda (17-13). Gra w osłabieniu nie odbiła się na wyniku. W dalszym ciągu Vive Tauron miało cztery bramki przewagi (18-14). W 39. minucie kapitalnie ze skrzydła rzucił Strlek i straty z Francji w tym momencie były odrobione! Zawodnicy Montpellier nie zamierzali składać broni i zdobyli dwa gole z rzędu. Kielczanom przytrafił się przestój. Kwadrans przed końcem meczu przewaga Vive stopniała do jednego gola, a w 38. minucie na tablicy był wynik 20-20. Trener Dujszebajew poprosił o czas. Po powrocie na boisko kielczanie zgubili piłkę, a kontrę celnym rzutem skończył Arnaud Bingo (21-20). Gospodarze zdawali sobie doskonale sprawę, że mają coraz mniej czasu. W ich grę wkradła się nerwowość. Mnóstwo niedokładnych podań i zmarnowane doskonałe sytuacje zemściły się. W 52. minucie było już 23-20 dla Francuzów. Niemoc Vive przełamał Bielecki wykorzystując rzut karny. Nadzieję w serca kibiców Vive wlał jeszcze Lijewski. Dzięki jego dwóm trafieniom kielczanie doprowadzili do remisu 23-23. Do końca meczu pozostało tylko sześć minut i pięć goli do odrobienia. Mistrzowie Polski potrzebowali cudu. Cudu jednak nie było. Zwłaszcza że w 57. minucie goście prowadzili 27-24. Ostatecznie Francuzi wygrali 28-26 i to oni mogli cieszyć się z awansu do ćwierćfinału. Po meczu powiedzieli:Tałant Dujszebajew (trener Vive Tauronu Kielce): - Montpellier w tych dwóch meczach było od nas lepsze. Oczywiście nie jesteśmy zadowoleni, że przegraliśmy, ale dziękuję moim zawodnikom za walkę. To dla nas kolejna nauczka na przyszłość. Przegraliśmy mecz, w którym w drugiej połowie prowadziliśmy pięcioma bramkami. Podobnie było w Montpellier. Mam nadzieję, że wyciągniemy z tego wnioski i nie popełnimy podobnych błędów w przyszłym sezonie. Jure Dolenec (rozgrywający Montpellier HB): - Jesteśmy bardzo zadowoleni. Graliśmy przecież z zespołem, który w poprzednim sezonie wygrał Ligę Mistrzów. Oba mecze zagraliśmy na bardzo wysokim poziomie i w obronie, i w ataku. Na krajowym podwórku pokazywaliśmy już, że możemy walczyć z najlepszymi zespołami, jak PSG. W Lidze Mistrzów do tej pory to się nam nie udawało. Tym bardziej jesteśmy szczęśliwi, bo awansowaliśmy do najlepszej ósemki kontynentu. Vive Tauron Kielce - Montpellier HB 26-28 (15-11) Vive: Filip Ivić, Sławomir Szmal - Julen Aginagalde 2, Karol Bielecki 5, Dean Bombac 1, Piotr Chrapkowski, Darko Djukić 2, Mateusz Jachlewski, Michał Jurecki 7, Mateusz Kus, Krzysztof Lijewski 6, Paweł Paczkowski, Tobias Reichmann 1, Manuel Strlek 1, Patryk Walczak, Uros Zorman 1. Montpellier: Vincent Gerard, Nikola Portner - Arthur Anquetil, Diego Simonet 4, Jonas Truchanovicius, Aymen Toumi 2, Mathieu Grebille 5, Jure Dolenec 7, Michael Guigou 1, Miha Zwizej, Baptiste Bonnefond, Jean Faustin, Ludovic Fabregas 3, Valentin Porte 3, Arnaud Bingo 3. Kary: Vive - 6 min. Montpellier - 6 min. Sędziowie: Matija Gubica i Boris Milosević (Chorwacja) Widzów: 4 000. Robert Kopeć