Kielczanie przed tygodniem wygrali z tym samym rywalem na wyjeździe. Spotkanie w Aalborgu nie należało do łatwych. Duński rywal pokazał waleczny, skandynawski styl gry, nie pozwalając kielczanom na zbudowanie dużej przewagi. Vive jednak wygrało wyjazdowe spotkanie 27:25. Tym razem zwycięstwo mistrzów Polski było pewne i jak najbardziej zasłużone. Spotkanie słabo rozpoczęli gospodarze, pierwszą bramkę na 1:2 zdobyli dopiero w szóstej minucie. Kielczanom, przez dłuższy czas trudno było złapać właściwy sobie rytm i przełamać silną obronę Duńczyków, którzy w 12. minucie prowadzili już trzema bramkami (6:3). Trener Aalborga, widząc dobrą grę swoich podopiecznych w ataku pozycyjnym kilkakrotnie decydował się na zastąpienie bramkarza siódmym zawodnikiem w polu. Był to jednak początek końca dobrej passy drużyny z Półwyspu Jutlandzkiego. Około dwudziestej minuty Vive skutecznie zaczęło odrabiać straty. W 22. minucie po skutecznym rzucie karnym Bieleckiego na tablicy świetlnej po raz pierwszy pojawił się remis 10:10. Do końca pierwszej połowy żółto-biało-niebieskim udało się zbudować trzybramkową przewagę (18:15) Początek drugiej połowy należał do gości, którzy minimalizowali straty, ale już nie udało się im doprowadzić do wyrównania. Przełom nastąpił w 38. minucie. Kielczanie wyraźnie przyspieszyli i stopniowo powiększali przewagę. W 48. minucie prowadzili już pięcioma trafieniami (25:20). Aalborg zaczął notować więcej strat, brakowało też skuteczności w ataku. Do ciekawej sytuacji doszło na dwie minuty przed końcem meczu, kiedy do pustej bramki drużyny gości trafił bramkarz Vive Marin Sego. Ostatecznie kielczanie wygrali siedmioma bramkami 33:26. Po meczu powiedzieli: Jesper Jensen (trener Aalbroga): "Jestem bardzo zadowolony z postawy zespołu, niemniej jednak nie mogę być szczęśliwy do końca, bo przecież przegraliśmy. Kielce należą do grupy 16 najlepszych zespołów Europy. Mieliśmy w tym meczu swoje szanse i to było widać. Vive musiało się wznieść na wyżyny, żeby nas pokonać. Naszą ambicją jest również najlepsza szesnastka". Tałant Dujszebajew (trener Vive Tauronu): "Mam powody do zadowolenia. Graliśmy przeciw bardzo młodej drużynie, która była w stanie dużo pokazać. Dziękuję moim zawodnikom, którzy byli skoncentrowani przez całe 60 minut. Początek pierwszej i drugiej połowy być może nie był taki, jak chciałem. Powinienem jednak zaznaczyć, że Lijewski i Chrapkowski na początku tygodnia byli chorzy i nie trenowali". Karol Bielecki (rozgrywający Vive Tauronu): "Zaczęliśmy zbyt spokojnie i przez to rywale mogli sprawić niespodziankę. Na szczęście później objęliśmy kontrolę nad meczem. Wyszliśmy z tego obronną ręką. Potem spotkanie przybrało korzystny dla nas obraz". Wyniki i tabela grupy D: niedziela Vive Tauron Kielce - Aalborg HB 33:26 (18:15) Vive: Sławomir Szmal, Marin Sego 1 - Michał Jurecki 4, Grzegorz Tkaczyk 4, Piotr Chrapkowski 1, Karol Bielecki 6, Mateusz Jachlewski, Manuel Strlek, Krzysztof Lijewski 1, Denis Buntić 8, Zeljko Musa 1, Uros Zorman 5, Ivan Cupić 2 Aalborg: Soren Westphal - Nicolai Nygard Pedersen 2, Sander Sagosen 7, Morten Andreas Slundt 2, Martin Larsen 5, Havard Tvedten, Simon Hald Jensen 3, Isaias Guardiola 3, Buster Engelbrecht 1, Olafur Gustafsson, Christian Jensen 1, Niclas Andreas Barud 2. Kary: Vive - 2 min, Aalborg - 6 min. Sędziowali: Andriej Gousko i Siarhej Riepkin (Białoruś); Widzów 4 300. sobota Dunkerque HB - Pick Szeged 24:25 (12:15) czwartek Kadetten Schaffhausen - HC Motor Zaporoże 32:37 (14:18) Tabela: M Z R P bramki pkt 1. Vive Tauron Kielce 6 6 0 0 188:162 12 2. Pick Szeged 6 5 0 1 169:157 10 3. Aalborg HB 6 2 1 3 153:157 5 4. HC Motor Zaporoże 6 2 0 4 166:166 4 5. Kadetten Schaffhausen 6 1 1 4 158:181 3 6. Dunkerque HB 6 1 0 5 137:148 2