To sportowe "deja vu" - mówią kibice z Kielc. Najpierw przegrana z Barceloną, potem mecz o brąz z "Kilońskimi Zebrami". Kolejność rywali w tegorocznej edycji Final Four ułożyła się dokładnie tak samo jak w czerwcu 2013 roku, kiedy mistrzowie Polski sięgnęli po brąz europejskich rozgrywek. "Pamiętam tamtą przegraną (30:31 - przyp. red). Fatalnie weszliśmy w mecz. Druga połowa była lepsza, ale teraz mamy okazję do rewanżu i musimy wyciągnąć wnioski z tamtego spotkania. Po prostu trzeba zagrać lepiej niż wtedy" - powiedział trener THW Kiel Alfred Gislason. Niemieccy szczypiorniści, podobnie jak kielczanie, nie są w najlepszych nastrojach. Przegrana w półfinale z MKB Veszprem 27:31 oznacza, że podobnie jak w przypadku Vive istnieje niebezpieczeństwo zakończenia turnieju bez medalu. "Damy z siebie wszystko w meczu z Kielcami" - zapowiedział dziennikarzom zawodnik THW, pochodzący z Czech Filip Jicha. On również doskonale pamięta spotkanie sprzed dwóch lat. Zdobył w nim sześć bramek. "Szkoda tego wszystkiego. Teraz musimy się skupić na meczu o trzecie miejsce. Chcemy zakończyć ten sezon zwycięstwem" - powiedział kilka godzin wcześniej, zaraz po przegranym 28:33 meczu z FC Barceloną, Ivan Cupić. Trener Tałant Dujszebajew przyznał na konferencji prasowej, że spotkanie z "Dumą Katalonii" kosztowało jego podopiecznych dużo sił. Dodał, że obecnie najważniejsza jest koncentracja na walce o brąz Ligi Mistrzów. Mecz o trzecie miejsce rozegrany zostanie w hali Lanxess Arena w Kolonii w niedzielę o 15.15. Na 18. zaplanowano finałowy pojedynek między FC Barceloną a węgierskim MKB Veszprem.