Po udanym początku (remis na wyjeździe z THW Kiel i zwycięstwo u siebie z Motorem Zaporoże) kielczanie mocno spuścili z tonu. Dwie kolejne porażki z FC Porto i francuskim Montpellier sprawiły, że mistrzowie Polski spadli już na szóste miejsce w tabeli grupy B. Bardziej od braku punktów, martwi jednak styl gry polskiej drużyny, która po ponad trzech latach przegrała także w ekstraklasie z odwiecznym rywalem Orlenem Wisłą Płock. "Zawsze może być lepiej lub gorzej. Kiedy coś nie idzie w tym kierunku, tak jak byśmy chcieli, musimy po prostu zacisnąć zęby oraz walczyć i grać dalej. Kiedy popatrzymy na te spotkania, to o naszych porażkach zadecydowały błędy własne. Nie potrafiliśmy do końca tych meczów utrzymać mentalności zwycięzców" - mówił o ostatnich niepowodzeniach zespołu Dujszebajew. O przełamanie w najbliższym meczu wcale jednak nie będzie łatwo. Mistrz Białorusi w ostatnim sezonie awansował do fazy pucharowej, a we własnej hali jest szalenie groźny. W ostatniej kolejce zespół z Brześcia zdobył pierwsze punkty, wygrywając u siebie z Motorem Zaporoże. "Ten mecz może ich bardzo podbudować. Ale te pierwsze punkty mogli zdobyć już w pierwszym spotkaniu w Porto, kiedy jeszcze na początku drugiej połowy prowadzili siedmioma bramkami. Bardzo dobry mecz rozegrali też w Niemczech z THW Kiel, gdzie jeszcze na 10 minut prze końcem przegrywali jedną, dwoma bramkami. To najlepiej świadczy o możliwościach tej drużyny, która ma doświadczonych zawodników z charakterem" - komplementował najbliższego rywala szkoleniowiec Vive, który w sobotnim pojedynku nie będzie mógł liczyć na lidera gry kielczan Chorwata Igora Karacicia, który podczas meczu w Płocku został uderzony przez jednego z zawodników rywali w klatkę piersiową. "Jego występ w Brześciu jest wykluczony. Igor będzie musiał pauzować około 10 dni" - poinformował Dujszebajew, który odniósł się też do poniedziałkowego spotkania zawodników Vive. Szczypiorniści mistrza Polski przed treningiem przez godzinę we własnym gronie dyskutowali o aktualnej sytuacji drużyny i przyczynach spadku formy. "Kiedy jesteś z tymi chłopakami i widzisz jak oni pracują, jaka jest atmosfera w klubie, to nie możesz mieć do nich żadnych pretensji. Ja po prostu muszę zadbać o poprawę tych aspektów, na które mam wpływ" - powiedział kirgiski trener, który dodał, że "nie ma co narzekać, bo sezon jest jeszcze długi". "Nie możemy płakać. Jak prawdziwi mężczyźni musimy wstać i walczyć dalej" - podkreślił Dujszebajew. Po trzech kolejkach Ligi Mistrzów zespół z Kielc z trzema punktami zajmuje szóstą lokatę w tabeli grupy B. Mieszkow z punktem mniej jest siódmy. Sobotnie spotkanie rozpocznie się w Brześciu o godz. 17. Autor: Janusz Majewski