Mistrzowie Polski po raz drugi w tym sezonie przegrali z niemieckim zespołem. W październiku kielczanie ulegli rywalom we własnej hali 26-34. W Mannheim Vive zagrało lepiej, ale nie wystarczyło to do zwycięstwa. "Zagraliśmy pierwszy mecz na takim poziomie po mistrzostwach świata we Francji, podobnie jak Rhein-Neckar Loewen. Mogę być niezadowolonym, że nie zdobyliśmy dwóch punktów, ale z gry zespołu już tak. Gdybyśmy wykorzystali chociaż część sytuacji sam na sam z bramkarzem rywali, to wcale nie musieliśmy tego meczu przegrać" - podkreślił kirgiski szkoleniowiec. Dujszebajew dodał, że pechowa końcówka pierwszej połowy miała duży wpływ na końcowy rezultat spotkania. "Krzysiek Lijewski oddał świetny rzut, wszystko zrobił tak jak powinien, ale niestety trafił w słupek. Poszła szybka kontra i straciliśmy bramkę. Zamiast 14-15, przegrywaliśmy do przerwy 13-16" - stwierdził szkoleniowiec Vive. Trener mistrzów Polski chwalił swoich podopiecznych za walkę i podkreślił, że nie ma do nich pretensji za porażkę. "Jestem zadowolony z postawy zespołu w tym pojedynku. W obronie zagraliśmy dobre zawody, ale i w ataku mieliśmy niezłe momenty. Trzeba jednak przyznać, że Andreas Palicka (bramkarz Rhein-Nweckar Loewen - przyp. red) zrobił różnicę" - chwalił szwedzkiego zawodnika kielecki trener. Było to trzecia porażka Vive w tych rozgrywkach, ale Dujszebajew nie robił z tego powodu tragedii. "Nic strasznego się nie stało. Mam nadzieję, że w następnych meczach będziemy prezentować się jeszcze lepiej. Jestem przekonany, że idziemy w dobrym kierunku. Teraz skupiamy się na meczu z Celje Pivovarna Lasko" - zakończył.