Kielecki zespół w polskiej lidze wygrał wszystkie 18 spotkań, co nie jest żadnym zaskoczeniem. Z wyjątkiem meczu w Płocku (zwycięstwo 31-30) drużyna z regionu świętokrzyskiego wygrywała swoje spotkania pewnie i z reguły bardzo wysoko. Dużo większe oczekiwania związane były jednak z Ligą Mistrzów. Po przyjściu Aleksa Dujszebajewa, Blaza Janca i Marko Mamicia kielczanie stawiani byli w gronie głównych kandydatów do występu w Final Four tych rozgrywek, w których triumfowali w 2016 roku. "Przed sezonem cel jaki sobie postawiliśmy to walka o pierwsze, drugie miejsce w grupie" - nie ukrywał Dujszebajew. Tymczasem po 10 kolejkach LM VIVE z ośmioma zdobytymi punktami zajmuje dopiero piątą lokatę w grupie B. O poprawę tej pozycji będzie bardzo trudno, bo do niemieckiego THW Kiel drużyna z Kielc traci trzy, a do węgierskiego Telekomu Veszprem aż pięć punktów. "Nie ukrywam, że chcieliśmy mieć więcej punktów. Zagraliśmy wiele bardzo dobrych spotkań, a w kilku przypadkach zabrakło nam przysłowiowego szczęścia. W spotkaniach u siebie z Veszprem i Flensburgiem pewne wydawałoby się zwycięstwa traciliśmy w ostatnich sekundach. Dlatego czujemy spory niedosyt, liczyliśmy na więcej" - przyznał szkoleniowiec. Dodał, że dla jego podopiecznych to był bardzo trudny rok. "Mieliśmy swoje problemy. Wydaje mi się, że także pod względem mentalnym. Nie mogliśmy przez dłuższy czas wygrać na wyjeździe. Dobrze, że przełamaliśmy tę złą passę zwyciężając w Alborgu. Mimo porażek dobrze zaprezentowaliśmy się też w Paryżu w starciu z PSG czy w Veszprem. Te występy to dobry prognostyk na przyszłość" - zaznaczył Kirgiz, który jest zadowolony z postawy zawodników, którzy wzmocnili kielecki zespół przed sezonem. Jego starszy syn Alex już teraz jest jednym z liderów VIVE, ale szkoleniowiec mistrzów Polski nie ma także zastrzeżeń do postawy Blaza Janca i Marko Mamica. "Blaz to bardzo młody zawodnik o ogromnym potencjale. Z każdym spotkaniem gra coraz lepiej. Był przyzwyczajony do tej pory do gry w obronie na "dwójce" przy systemie 6:0, u nas często występuje jako wysunięty obrońca. Krok po kroku robi postępy i jestem z jego postawy bardzo zadowolony. Jestem pewny, że będzie jednym z najlepszych zawodników na świecie na swojej pozycji" - chwalił słoweńskiego skrzydłowego Dujszebajew. "Marko Mamić ma inne, jeszcze trudniejsze zadania w zespole niż Alex i Blaz. Ma być liderem naszej obrony. Bardzo ciężko pracuje i robi postępy. W obronie gra bardzo dobrze, w ataku robi jeszcze błędy. Ale to zawodnik kompletny, który potrzebuje czasu i naszej cierpliwości. Jestem zadowolony, że jest z nami, będziemy mieli z niego sporo pożytku" - zapewnił pierwszy trener 14-krotnych mistrzów Polski, który jest przekonany, że jego podopieczni w przyszłym roku będą się prezentowali znacznie lepiej. "W zespole następuje zmiana pokoleniowa. Kiedy do drużyny przychodzą nowi zawodnicy, zawsze są problemy. Musimy przede wszystkim być cierpliwi i iść krok po kroku do przodu. Jestem przekonany, że idziemy właściwą drogą" - powiedział z przekonaniem Dujszebajew.