Wtorkowa klęska w Paryżu, przegrana aż 11 golami z PSG okazała się jednorazową wpadką. Wtedy kielczanie nie byli sobą i choćby zjedli tysiąc snickersów, to nic z tego meczu by nie wyciągnęli. Ale taki cios obuchem im się przydał, bo na Węgrzech zaprezentowali się już na swoim normalnym, wysokim, choć nie najwyższym jeszcze poziomie. Jeszcze bez jakiegoś błysku, bo skuteczność mogli mieć lepszą, mogli lepiej powalczyć w obronie, ale po pierwsze po Paryżu nietaktem byłoby wybrzydzać, a po drugie w Segedynie wygrali. I potwierdzili kilka starych prawd. Pierwsza taka, że czym się strułeś tym się lecz, a najlepszym lekarstwem na porażkę jest zwycięstwo. Po drugie w piłce ręcznej mówi się, że wartość zespołu poznaje się w ostatnich 10 minutach meczu. A że czwartkowy pojedynek był wyrównany, to kielczanie w końcówce pokazali swoją siłę. Kluczowe dla wyniku bramki zdobył niesamowity Alex Dujszebajew, który trzy razy z rzędu indywidualnymi atakami zdobył trzy bramki i mistrzowie Polski zdołali dzięki nim odskoczyć na 2-3 gole i tę przewagę utrzymali do końca. Wcześniej od samego początku trwała zażarta walka na remisie, a jak któryś z zespołów odskakiwał, to najwyżej na dwa gole, i na chwile. Dobre spotkanie zagrali kieleccy kołowi Karaliok i Tournat, piękne bramki zdobywał Szymon Sićko i oglądający mecz w telewizji trener polskiej reprezentacji Patryk Rombel pewnie mu na stojąco bił brawo. Bo dobra forma kieleckiego bombardiera przyda mu się już za kilkanaście dni w meczach eliminacyjnych do mistrzostw Europy - ze Słowenią w Celje i Holandią we Wrocławiu. Wygrana w Szegedzie jest tym cenniejsza, że odniesiona została w środku meczowego maratonu, 48 godzin po laniu w Paryżu i 46 godzin przed pojedynkiem z Pogonią w Szczecinie (sobota godz. 16). Do tego w mocno okrojonym składzie, bo przecież w Kielcach został kontuzjowany islandzki skrzydłowy Sigvaldi Gudjonsson (dołączył do Angela Fernandeza i Haukra Thrastrssona), przeciwko MOL-Pick nie wystąpił Wlad Kulesz., a trener Dujszebajew nie korzystał z młodych Cezarego Surgiela i bramkarza Miłosza Wałacha oraz Mateusza Korneckiego. Ostatni mecz fazy grupowej kielczanie zagrają z wiceliderem grupy niemieckim Flensburgiem, ale to dopiero w czwartek o 18.45 w Hali Legionów, więc dla kielczan to będzie prawie po wakacjach, bo od meczu w Szczecinie będą mieć kosmiczne pięć dni wolnego. MOL-Pick Szeged - Łomża Vive Kielce 26-30 (14-14) Leszek Salva SG Flensburg-Handewitt - Paris St. Germain 28-27 (19-10) tabela: M Z R P bramki pkt 1. Łomża Vive Kielce 13 9 1 3 414-383 19 2. SG Flensburg-Handewitt 10 8 1 1 300-288 17 3. Paris St. Germain 10 6 0 4 319-293 12 4. Mieszkow Brześć 12 5 1 6 337-348 11 5. MOL-Pick Szeged 11 5 0 6 308-309 10 6. FC Porto 11 3 2 6 313-321 8 7. Vardar Skopje 10 2 2 6 288-299 6 8. Elverum HH 11 2 1 8 327-365 5 grupa B Motor Zaporoże - Aalborg HB 27-29 (15-14) HBC Nantes - THW Kiel 24-24 (12-9) PPD Zagrzeb - Telekom Veszprem 28-35 (11-17) 1. FC Barcelona 13 13 0 0 463-378 26 2. Telekom Veszprem 13 9 1 3 438-387 19 3. Aalborg HB 13 7 0 6 397-401 14 4. THW Kiel 11 5 2 4 325-309 12 5. Motor Zaporoże 12 6 0 6 345-369 12 6. HBC Nantes 13 5 1 7 383-373 11 7. RK Celje 12 3 0 9 333-380 6 8. PPD Zagrzeb 13 0 0 13 339-426 0