PGE VIVE Kielce - Montpellier HB 27-28 (11-14) PGE VIVE Kielce: Vladimir Cupara, Filip Ivic - Julen Aginagalde 4, Krzysztof Lijewski 4, Angel Fernandez Perez 4, Michał Jurecki 3, Mateusz Jachlewski 3, Blaz Janc 3, Arkadiusz Moryto 3, Arciom Karalek 2, Władysław Kulesz 1, Bartłomiej Bis, Mariusz Jurkiewicz, Marko Mamic. Montpellier HB: Vincent Gerard, Nikola Portner - Mathieu Grebille 6, Melvyn Richardson 6, Valentin Porte 4, Jonas Trochanovicius 3, Diego Simonet 3, Fredric Pettersson 2, Jean Faustin 2, Michael Guigou 1, Vid Kavticnik 1, Theophile Causse, Julien Bos, Baptiste Bonnefond, Benjamin Afgour. Kary: PGE VIVE - 2; Montpellier - 10 min. Sędziowali: Andreu Marin i Ignacio Garcia Serradilla (Hiszpania). Zespół francuski, ubiegłoroczny triumfator LM, zagrał w tym spotkaniu w najsilniejszym składzie, a kielczanie bez kontuzjowanych Alexa i Daniela Dujshebaevów oraz Luki Cindrica. Wynik spotkania otworzył po świetnym podaniu Michała Jureckiego Krzysztof Lijewski. Goście odpowiedzieli trafieniem Litwina Jonasa Truchanoviciusa. W piątej minucie Vincenta Gerarda pokonał ze skrzydła Angel Fernandez Perez i PGE VIVE prowadziło 3-1. Ekipa z Montpellier potrzebowała zaledwie 120 sekund, aby doprowadzić do remisu 3-3 (bramki Diego Simoneta i Mathieu Grebille’a). Oba zespoły grały twardo w obronie, czego efektem były dwuminutowe kary dla Michała Jureckiego, Truchanovicuisa i Benjamina Afgoura. Spotkanie toczone było w bardzo szybkim tempie, ale nie brakowało błędów z obu stron, a wynik oscylował najczęściej wokół remisu. Dopiero w 23. min po trafieniu z karnego Melvyna Richardsona goście wyszli na dwubramkowe prowadzenie (11-9). Na 15 sekund przed końcem pierwszej połowy Vladimira Cuparę pokonał Truchanovicius i po 30 minutach kielczanie przegrywali 11-14. Polski zespół nieźle prezentował się w obronie, ale w ataku nie wykorzystał kilku doskonałych sytuacji, a w kilku przypadkach świetnie interweniował Gerard. Na początku drugiej części gry Gerard obronił rzut Lijewskiego, a po chwili Truchanovicius zdobył bramkę i goście wygrywali już 15-11. W 34. min po trafieniu Valentina Porte przewaga francuskiej drużyny wzrosła do pięciu trafień (17-12). W zespole z Kielc bardzo widoczny był brak Cindrica i Alexa Dujshebaeva. W polskiej ekipie jednym z jaśniejszych punktów był Lijewski, który w 40. min zdobył swoją czwartą bramkę, zmniejszając prowadzenie rywali do czterech trafień (16:20). Dwie minuty później Gerarda z karnego pokonał Arkadiusz Moryto (17-20) i trener Patrice Canayer poprosił o czas. Po wznowieniu gry kapitalną interwencją po rzucie Fredrica Pettersona popisał się Cupara, ale jego koledzy z drużyny nie potrafili tego wykorzystać. Na kwadrans przed końcem po bramce Vida Kavticnika goście ponownie odskoczyli na pięć trafień (22-17). Mimo trudnej sytuacji kielczanie nie składali broni. Cztery minuty później po kontrze wykończonej przez Blaza Janca było już tylko 23-20 dla rywali. Po kolejnych 60 sekundach strata była jeszcze mniejsza po bramce Angela Fernandeza Pereza. Kibice końcówkę spotkania oglądali na stojąco. W 53. min ze skrzydła trafił Moryto (22-23), a po chwili świetną interwencją popisał się Cupara. Już minutę później po rzucie Julena Aginagalde był remis i zdenerwowany Canayer po raz kolejny poprosił o czas. Rady szkoleniowca przyniosły skutek i Grebille ponownie wyprowadził swój zespół na prowadzenie (24-23). W kolejnej akcji kielczanie stracili piłkę, co bezlitośnie wykorzystał Jean Faustin (25-23). Na dwie minuty przed końcem po trafieniu Grebille’a VIVE przegrywało 25:28. Gospodarze błyskawicznie odpowiedzieli bramkami Jureckiego i Janca. Na siedem sekund przed końcowym gwizdkiem sędziów przy wyniku 27-28 o czas poprosił Tałant Dujszebajew. Kielczanie zgubili jednak piłkę i nie zdołali doprowadzić do remisu. Janusz Majewski