Lwy z Mannheim przyjeżdżały do Kielc w glorii pogromców Barcelony w 1. kolejce, a kielczanie liczyli na wydatną pomoc Luki Cindrića. Jeden z najlepszych rozgrywających świata przed startem sezonu nabawił się kontuzji i dopiero teraz mógł zadebiutować. I wrażenie jakie zostawił jest może jeszcze nie imponujące, ale jeśli zgra się z zespołem, a zespół będzie za nim nadążał, to jakość PGE VIVE będzie z najwyższej półki. W sobotę jeszcze aż tak dobrej jakości nie było, ale w żaden sposób nie wpłynęło to na jakość widowiska. Szybki, emocjonujący, dramatyczny mecz z błyskawicznymi zwrotami akcji i to na niezłym poziomie. Do zapamiętania na pewno będzie niesamowita końcówka w wykonaniu kielczan. W 52. minucie RNL prowadziło 30:27 i wtedy nastąpiło coś, co w piłce ręcznej kibice kochają najbardziej. Kielczanie poprawili obronę, zdobyli sześć goli z rzędu, wreszcie obronił coś kielecki bramkarz Władymir Cupara, a w ataku indywidualnymi akcjami czarowali Krzysztof Lijewski i Luka CIndrić. Chorwat dwa razy podał do kołowego, "Lijek" trafił raz ale w obronie wykonywał kapitalną, czarną robotę. - Wiedzieliśmy, że Lwy grają prawie wszystko do lewej strony, a tam był "Lijek", który spisywał się kapitalnie - tłumaczył po meczu skrzydłowy PGE Vive Arkadiusz Moryto. A do tego gospodarze mieli jeszcze Alexa Dujszebajewa, który indywidualnymi akcjami, z błyskawicznym zwodem dziurawił niemiecką obronę. Dwie i pół minuty przed końcem mistrzowie Polski prowadzili 33:30 i było jasne, że punkty zostaną w Kielcach. Ale nie samą końcówką gospodarze wygrali, bo i wcześniej musieli włożyć maksimum wysiłku, by wygrana nie odjechała im już w pierwszej połowie. Bo zaczęli spotkanie tak, jakby im ktoś podał złą godzinę rozpoczęcia meczu. W pierwszym kwadransie zdobyli trzy gole, w obronie byli apatyczni i niemieccy rozgrywający - Islandczyk Alexander Petersson i Szwajcar Andy Schmid ładowali z drugiej linii raz za razem. Kielecki bramkarz Władymir Cupara nie mógł się zderzyć z piłką i w 9. minucie Lwy prowadziły pięcioma golami 7:2. Do tego doszły dwa niewykorzystane przez gospodarzy karne, dwa paskudne pudła Michała Jureckiego i nie zanosiło się, by coś się mogło zmienić. Raczej zanosiło się na powtórkę z meczu z PSG w poprzednim sezonie, gdy Francuzi przyjechali i w 20 minut zdemolowali kielczan załatwiając sprawę wyniku, a co gorsza też awansu kielczan do Final Four. Tu na szczęście ten scenariusz się nie powtórzył. Po kwadransie takie lania i wystawiania na próbę cierpliwości kibiców padła wreszcie komenda: goń! I Vive ruszyło w pogoń. Autorami pierwszego zrywu byli Lijewski i Cindrić - zdobywali gole, asystowali, a Lijek w obronie dołożył dwa przechwyty. W efekcie pościg przyniósł efekt już w 20. minucie gdy Moryto w kontrze (po przechwycie, a jakże, Lijewskiego) wyrównał na 12:12. Do przerwy była już walka gol za gol, a na początku drugiej połowy trzy gole w trzy minuty dały mistrzom Polski prowadzenie 20:17. Długo kibice się nim nie nacieszyli, bo Niemcy błyskawicznie zastosowali swój znany zabieg -za bramkarza wchodził zawodnik z pola i w ataku grali w siedmiu. Widać było, że ten wariant mają już opracowany i przećwiczony niemal do perfekcji, bo łatwość, z jaką zdobywali bramki był imponująca. Nie dość, że szybko wyrównali, to już od 40. minuty byli na prowadzeniu i to aż do 52. gdy wygrywali 30:27. W 3. kolejce mistrzowie Polski jadą do Francji na mecz z aktualnym mistrzem Champions League - Montpellier. Które nota bene przegrało dwa pierwsze mecze w tych rozrywkach i to z zespołami, które nie powinny się być o czołowe miejsca w tej grupie - Vardarem Skopje i Mieszkowem Brześć. Leszek Salva PGE VIVE Kielce - Rhein-Neckar Loewen 35:32 (17:17) PGE VIVE Kielce: Vladimir Cupara, Filip Ivić - Alex Dujshebaev 5, Luka Cindrić 5, Julen Aginagalde 4, Krzysztof Lijewski 4, Michał Jurecki 3, Mateusz Jachlewski 3, Blaz Janc 3, Arciom Karalek 3, Angel Fernandez Perez 2, Daniel Dujshebaev 2, Arkadiusz Moryto 1. Rhein-Neckar Loewen: Mikael Appelgren, Andreas Palicka - Andre Szmid 9, Alexander Petersson 7, Gudjon Sigurdsson 5, Jesper Nielsen 3, Mads Larsen 2, Gedeon Guardiola 2, Bogdan Radivojević 1, Jerry Tollbring 1, Patrick Groetzki 1, Jannik Kohlbacher 1, Vladan Lipovina, Ilija Abutovic, Steffen Fath, Filip Taleski. Kary: VIVE - 4 min. Rhein-Neckar - 10 min. Sędziowali: Duarte Santos, Ricardo Fonseca (Portugalia). Widzów: 3 500.