Przed sobotnim spotkaniem kielecka drużyna dostała "prezent" od wicemistrzów Węgier. W meczu otwierającym ostatnią kolejkę spotkań w fazie grupowej LM Pick Szeged wygrał niespodziewanie w Mannheim z Rhein Neckar Loewen. Wynik tego spotkania sprawił, że kielczanie cały czas mają szansę na drugie miejsce w grupie. "Przede wszystkim musimy patrzeć na siebie. Tych prezentów dostaliśmy już tak dużo, ale ich nie wykorzystaliśmy. Cieszymy się oczywiście, że możemy zakończyć fazę grupową na drugim miejscu. Ale musimy wyjść w sobotę na parkiet i zwyciężyć. Wierzę, że tak się stanie" - zapewnił Paczkowski. Kieleccy szczypiorniści w ostatnim czasie nie imponują formą. Przegrali trzy ostatnie wyjazdowe spotkania w Lidze Mistrzów. Męczą się też z krajowymi rywalami. W Lubinie z Zagłębiem mistrzowie Polski wygrali tylko jedną bramką. Spore kłopoty mieli też w ostatniej kolejce w domowym pojedynku z Górnikiem Zabrze. "Zdajemy sobie sprawę z tego, że nie gramy tak, jak można by tego od nas oczekiwać. W tym trudnym dla nas okresie zdecydowanie lepiej nam się gra we własnej hali. Wygraliśmy z Pick Szeged i z zespołem z Zabrza. W sobotę potrzebne są nam dwa punkty i tylko to się liczy" - podkreślił Jachlewski. Po grających praktycznie co trzy dni zawodnikach kieleckiej drużyny widać już odznaki zmęczenia trwającym sezonem. "Wszystkie drużyny uczestniczące w Lidze Mistrzów mają taki natłok spotkań. Dlatego nie szukałbym tutaj wymówek czy usprawiedliwień dla nas. Każdy jest zmęczony fizycznie i psychicznie, ale inni mają podobne problemy. Musimy po prostu przetrwać ten trudny dla nas okres" - powiedział Paczkowski. Zawodnicy mistrza Polski zdają sobie doskonale sprawę, że o zwycięstwo w sobotnim meczu wcale nie będzie łatwo. Na inaugurację tego sezonu w Lidze Mistrzów Vive co prawda wygrało na wyjeździe z Mieszkowem Brześć, ale zwłaszcza w pierwszej połowie kielczanie mieli spore kłopoty z mistrzem Białorusi. "To jedna z najbardziej niedocenianych drużyn" - ocenił najbliższego przeciwnika Paczkowski. "Mają zawodników o świetnych warunkach fizycznych. To umiejętnie poukładany zespół z dużymi indywidualnościami. Grają bardzo agresywnie w obronie. Musimy się nastawić na twardą walkę" - chwalił rywali rozgrywający Vive. "W świetnej formie jest ostatnio ich bramkarz (Ivan Pesić). Ale siła zespołu z Białorusi to nie tylko on. Grają bardzo szybko, o czym przekonaliśmy się już w pierwszym spotkaniu. Łatwo na pewno nie będzie, ale zagramy o dwa punkty" - dodał Jachlewski, który jest przekonany, że ósmym zawodnikiem drużyny będą jak zwykle kieleccy kibice. "Bardzo liczymy na ich doping, wtedy gra się nam zdecydowanie łatwiej. Postaramy się im odwdzięczyć dobrą grą i zwycięstwem" - zapewnił lewoskrzydłowy mistrzów Polski. Sobotnie spotkanie Vive Tauron Kielce z Mieszkowem Brześć rozpocznie się w Kielcach o godz.16.