W tej edycji Ligi Mistrzów Wisła nie wygrała jeszcze meczu przed własną publicznością. Po pięciu kolejkach płocczanie mieli na swoim koncie cztery punkty, po wyjazdowych zwycięstwach nad Dunkerque HB (28:24) i FC Porto (24:20). Rywale z Portugalii zdobyli tylko dwa punkty po zwycięstwie nad drużyną z Francji (22:21). Podopieczni trenera Manolo Cadenasa przed rewanżowym meczem z Portugalczykami stracili kolejnego gracza. Do Pawła Paczkowskiego i Mariusza Jurkiewicza dołączył Valentin Ghionea, który podczas ostatniego treningu doznał złamania kości śródręcza prawej ręki. Jego przerwa w grze potrwa około sześciu tygodni. Czwartkowy mecz miał decydujące znaczenie dla awansu do Top 16. Dzięki wygranej płocczanie umocnili się na czwartym miejscu w grupie i są niemal pewni uczestnictwa w pucharowej fazie rozgrywek. Początek spotkania był nerwowy, nie brakowało przepychanek, żółtych kartek, za to po obu stronach boiska brak było pomysłu na grę. Zawodnicy długo przetrzymywali piłkę, szukali dogodnej pozycji i niecelnie rzucali. Pierwszy do bramki gości trafił Petar Nenadic, wyrównał Ricardo Moreira, a drugą bramkę dla płockiego zespołu zdobył Kamil Syprzak. W 5. minucie na prowadzeniu byli goście, którzy dwukrotnie trafili do bramki Marina Sego. W 6. min. bramkarz Porto Alfredo Bravo obronił rzut karny. Do przerwy udało mu się to jeszcze dwa razy. Wynik oscylował wokół remisu. Ostatnia równowaga była w 13. min. (6:6). Potem inicjatywę przejęli piłkarze Orlenu Wisły. W 26. min. Hugo Rosario brutalnie sfaulował Syprzaka, który padł na parkiet, po kilku minutach opuścił boisko przy pomocy kolegów i już nie wrócił do gry. Na razie nie wiadomo, co dolega płockiemu kołowemu, diagnozę lekarze postawią prawdopodobnie dopiero w piątek. Po przerwie pierwszą akcję wybronił Sego, a gola zdobył Nenadic. Powoli płocczanie próbowali zwiększać różnicę. W 35. min. było 16:12, a w 42. - 20:16. Największa w tym zasługa Mohameda Toromanovica i Marcina Lijewskiego, którzy znakomicie współpracowali i na zmianę zdobywali bramki. Goście jednak nadal wierzyli w korzystny dla nich wynik i w 45. min. udało im się doprowadzić do dwóch bramek różnicy (21:19). Potem byli bardzo bliscy zdobycia kontaktowej bramki, ale kontratakujący Moreira przestrzelił w sytuacji sam na sam z bramkarzem. Za to wynik podwyższył Adam Wiśniewski, potem Toromanovic oraz Nikola Eklemovic i płocczanie prowadzili pięcioma bramkami (25:20 w 55. min). Wtedy kibice byli już pewni, że to spotkanie musi wygrać Orlen Wisła, która jeszcze powiększała przewagę, także dzięki świetnej końcówce Sego w bramce. Wynik spotkania byłby jeszcze korzystniejszy, gdyby nie niefrasobliwość płockich piłkarzy w wykonywaniu rzutów karnych. W całym meczu bramkarze FC Porto obronili pięć rzutów z siódmego metra. Powiedzieli po meczu: Ljubomir Obradovic (trener FC Porto Vitalis): "Mecz w wykonaniu mojej drużyny był dobry tylko do 50. minuty. Z takim rywalem jak Orlen Wisła trzeba grać dobrze pełne 60 minut. Mamy sporo problemów z kontuzjami zawodników. Musieliśmy radzić sobie w okrojonym składzie. W końcówce była szansa na bramkę kontaktową, ale ją zaprzepaściliśmy, a rywale odskoczyli na trzy gole i nic więcej nie dało się zrobić". Alfredo Bravo (bramkarz FC Porto): "Zagraliśmy bardzo dobry mecz, ale tylko do 50. minuty. Niestety, kontuzje sprawiły, że trener nie mógł pozwolić sobie na optymalne wykorzystanie zawodników. Wisła jest drużyną kompletną, zagrała konsekwentnie i wygrała zasłużenie". Manolo Cadenas (trener Orlenu Wisły Płock): "Porównując początki spotkań w Porto i w Płocku, ten dzisiejszy był dla nas zdecydowanie korzystniejszy, bo wyszliśmy na dwubramkowe prowadzenie i kontrolowaliśmy przebieg meczu. Niestety, trapią nas kontuzje. Prawdopodobnie odpadł też Kamil Syprzak. W pierwszej połowie stanowczo zabrakło nam skuteczności, ale zagraliśmy nieźle w obronie. Po przerwie w ataku było dużo lepiej, akcje zazębiały się, były prowadzone w szybkim tempie, a wszyscy zawodnicy, którymi dysponowałem, brali w nich udział. Piłka ręczna to dyscyplina, w którą wpisane są kontuzje. Cieszę się, że zawodnicy, których miałem do dyspozycji, dali z siebie wszystko i brak kontuzjowanych nie był odczuwalny. To bardzo ważne dwa punkty dla przyszłości drużyny w tej edycji Ligi Mistrzów". Nikola Eklemovic (rozgrywający Orlenu Wisły): "Spodziewaliśmy się, że rywale rzucą przeciwko nam wszystkie swoje siły. W pierwszej połowie pokazali, że potrafią grać w sposób zorganizowany. My przeciwko nim wypadliśmy kiepsko w ataku, ale udało się poprawić skuteczność po przerwie. Ostatni kwadrans udokumentował nasza przewagę. Cieszę się, że zagraliśmy dobrze w obronie, dzięki czemu Marin Sego miał mniej problemów w bramce". Orlen Wisła Płock - FC Porto Vitalis 28:22 (12:10) Orlen Wisła: Marcin Wichary, Marin Sego - Zbigniew Kwiatkowski, Adam Wiśniewski 2, Petar Nenadic 7, Bostjan Kavas, Muhamed Toromanovic 4, Kamil Syprzak 3, Marcin Lijewski 6, Ivan Nikcevic 3, Ivan Milas, Vedran Zrnic 2, Nikola Eklemovic 1. FC Porto: Alfredo Bravo, Hugo Laurentino - Gilberto Duarte 3, Joao Ferraz 6, Belmiro Alves, Ricardo Moreira 1, Wilson Davyes 3, Hugo Santos 2, Miguel Pereira 2, Amador Salina, Alexis H. Borges 1, Pedro Spinola 4, Ricardo Mourao, Hugo Rosario. Sędziowali: Mirza Kurtagic i Mattias Wetterwik ze Szwecji. Widzów: 4,5 tys. Tabela: M Z R P bramki pkt 1. THW Kiel 6 5 0 1 180-166 10 2. Vive Targi Kielce 5 4 0 1 156-132 8 3. KIF Kolding Kopenhaga 5 4 0 1 123-113 8 4. Orlen Wisła Płock 6 3 0 3 163-154 6 5. FC Porto 6 1 0 5 134-164 2 6. Dunkerque HB 6 0 0 6 133-160 0