"Teraz już wiemy, po co będziemy trenować: by wywalczyć miejsce w gronie najlepszych europejskich drużyn" - powiedział prezes Orlen Wisły Płock Andrzej Miszczyński. Na tę informację płoccy kibice czekali bardzo długo. Wreszcie dotarła, Orlen Wisła Płock została gospodarzem turnieju o dziką kartę Ligi Mistrzów. "To ogromne wyróżnienie dla miasta i klubu, że po trzech latach przerwy, Wisła wróciła do Ligi Mistrzów. W pierwszym sezonie znalazła się w Top 16, a teraz, nie dość że otrzymała zaproszenie, to jeszcze będzie gospodarzem turnieju. To sprawa bezprecedensowa, by po raz drugi był on organizowany w tym samym kraju" - stwierdził prezes. Przed rokiem w takiej imprezie drużyna Vive Kielce wywalczyła sobie prawo do gry w fazie grupowej LM. "To jest bez wątpienia dowód uznania dla tego, co tu w Płocku robimy dla piłki ręcznej, że jesteśmy dobrymi organizatorami i mamy już ustaloną w Europie markę. Teraz musimy jeszcze potwierdzić to na boisku, ale przynajmniej wiemy już, o co i gdzie gramy" - zauważył Miszczyński. W Orlen Arenie rozegrane zostaną cztery mecze. Pierwszego dnia Wisła Płock, druga ekipa Superligi podejmować będzie HSV Hamburg, czwartą drużynę niemieckiej 1. Bundesligi. W drugiej parze trzeci zespół ligi francuskiej Saint Raphael Var Handball spotka się z wicemistrzem Danii Bjerringbro-Silkeborg. Zwycięzcy meczów zagrają w finale, a jego triumfator awansuje do grupy A Ligi Mistrzów. Przegrany i zwycięzca meczu o 3. miejsce trafi do drugiej rundy wstępnej EHF Cup. Ekipa, która ostatecznie zajmie 4. pozycję, znajdzie się w trzeciej rundzie wstępnej tych rozgrywek. Piłkarze ręczni Wisły do niedzieli przebywają na urlopach. 16 lipca wracają do Płocka, gdzie spędzą pierwsze dni m. in. na badaniach lekarskich. Potem jadą na pięciodniowe zgrupowanie do Spały, a po powrocie będą trenować na własnych obiektach i grać w turniejach.