Przed meczem sporo było obaw, przede wszystkim o przygotowanie wytrzymałościowe polskiej drużyny, dla której był to już szósty mecz w tym miesiącu (Liga Mistrzów i ekstraklasa). Ekipa z Elverum na nadmiar meczów w ostatnim czasie nie może narzekać. Ze względów epidemicznych i ostrego prawa sanitarnego obowiązującego w Norwegii, ostatnie spotkanie zespół rozegrał w grudniu ubiegłego roku. "Jesteśmy dopiero na półmetku tego lutowego maratonu. Trener stara się rotować składem, jak to tylko jest możliwe. Wiedzieliśmy, że rywale są bardziej wypoczęci i mogą mieć więcej werwy. Ale to jest mecz Ligi Mistrzów. Przed spotkaniem powiedzieliśmy sobie, że musimy je wygrać, jeśli dalej chcemy się liczyć w walce o pierwsze miejsce w grupie" - nie ukrywał bramkarz Łomży Vive, który rozpoczął mecz w podstawowym składzie. Reprezentant Polski był jednym z najlepszych aktorów tego widowiska. W całym meczu odbił 12 rzutów rywali, broniąc z 35-procentową skutecznością. "Cieszę się, że dostałem szansę. W każdym meczu chcę pokazywać się z jak najlepszej strony. Praktycznie przez całe spotkanie odbijałem te piłki, a to bardzo ważne dla bramkarza" - przyznał Kornecki, którego w ostatnich minutach meczu zmienił Miłosz Wałach. 19-latek z 11 rzutów zawodników norweskiej drużyny odbił cztery (36 proc. skutecznych obron). Zwycięstwo kielczan nie podlegało dyskusji, choć polskiej drużynie przydarzył się jeden spory przestój w grze. Na 11 minut przed końcem ich przewaga zmalała do czterech bramek (30:26) i trener Tałant Dujszebajew musiał poprosić o czas. Po jego ostrej reprymendzie zespół opanował sytuację i odniósł pewne zwycięstwo. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie <a href="http://www.sport.interia.pl/?utm_source=testlinkow&utm_medium=testlinkow&utm_campaign=testlinkow" target="_blank">Sprawdź!</a> "Za wcześnie ten mecz skończyliśmy w naszych głowach. Z plus osiem zrobiło się tylko plus cztery i trener chciał nas bardziej zmotywować do lepszej gry. To poskutkowało" - zaznaczył Kornecki. "Myślę, że ten przestój wynikał nie tyle z rozluźnienia, co braku komunikacji w obronie z naszej strony. Tego nam zabrakło w tym fragmencie meczu, ale szybko opanowaliśmy sytuację" - dodał rozgrywający Michał Olejniczak. 20-latek w pierwszej połowie zagrał 15 minut na środku rozegrania, a w drugiej kwadrans na prawym skrzydle. "Cieszę się z każdej chwili na parkiecie. To mój pierwszy sezon w dorosłej piłce ręcznej. Doświadczenie, które zdobywam grając na skrzydle czy środku rozegrania, będzie procentowało w przyszłości" - zapewnił. Zespół z Kielc po tym zwycięstwie jest liderem tabeli grupy A Ligi Mistrzów (17 punktów w 11 meczach). Mistrz Polski wyprzedza o dwa punkty niemiecki Flensburg-Handewitt, który jednak rozegrał dwa mecze mniej.