W niedzielę HSV zmierzy się z FC Barceloną Intersport w wielkim finale Final Four LM w Kolonii. Drużynie Marcina Lijewskiego udało się w sobotę pokonać faworyta turnieju THW Kiel, a zespół Krzysztofa przegrał z Katalończykami 23-28 i w meczu o trzecie miejsce zagra z ekipą z Kilonii - ubiegłorocznym triumfatorem tych rozgrywek. Lijewski przyznał, że to zwycięstwo kosztowało HSV wiele energii. - Mamy wielu fizjoterapeutów, którzy dadzą z siebie wszystko, żeby przywrócić nam siły - powiedział Lijewski. Jego zdaniem, finał wygra ta drużyna, która szybciej zregeneruje siły. - Patrząc na wynik z meczu Barcelona - Vive obawiam się, że nasi finałowi rywale zachowali więcej energii. Musimy dać z siebie wszystko - dodał. Przypomniał, że jego zespół odbył najdłuższą drogę do Final Four. Zanim wystartował w fazie grupowej, musiał walczyć o nią w turnieju o dziką kartę. - Mam świadomość, że po raz kolejny nie będziemy faworytem meczu. To nic. Kiedyś Liverpool z Jerzym Dudkiem, też nie był faworytem i zdobył puchar. Tu będzie tak samo. Mam już dużo srebrnych medali - przypomniał. Marcin Lijewski już dwukrotnie walczył w finale LM. - Zgodnie z powiedzeniem - do trzech razy sztuka, wierzę, że teraz się uda - powiedział. Wbrew oczekiwaniom dziennikarzy, nie dojdzie do "bratobójczego pojedynku" między braćmi Lijewskimi. Marcin - zagra w finale, a Krzysztof z Vive Targami będzie walczył o trzecie miejsce. Z Kolonii Marek Klapa