Nowy sezon dla mistrzów Polski będzie szczególny - trafili do takiej grupy, że spokojnie można by ją przekwalifikować na jakiś turniej finałowy - np. Final Five i po nim rozdawać medale. Barcelona, Paris Saint Germain, niemiecki Flensburg, węgierskie Veszprem i na dokładkę Łomża Vive Kielce. Niewykluczone, że cztery z tych ekip rzeczywiście spotkają się w czerwcu w Kolonii jeszcze raz, ale póki co muszą walczyć w grupie. A skład grupy uzupełniają ukraiński Motor Zaporoże, FC Porto i Dinamo Bukareszt. I właśnie do Rumunii kielczanie polecieli na pierwszy mecz - z przeciwnikiem łatwiejszych od wymienionych, ale nie znaczy że łatwym. Właściwie, jak na nuworysza w tych elitarnych rozgrywkach (Rumuni grali w Lidze Mistrzów przez trzy sezony ale w grupach C i D, czyli poza najlepszymi), to mają mocne podstawy, by marzyć o urwaniu punktów najlepszym. Nie może być inaczej, skoro Dinamo przed sezonem zabrało z Barcelony trzy osoby - trenera i dwóch zawodników. Jeśli jakikolwiek klub w jakiejkolwiek dyscyplinie bierze z Barcelony trzy osoby i nie są to portier, sprzątaczka ani kierownik kobiecej drużyny hokejowej U12, to takie transfery muszą robić wrażenie. A w Bukareszcie katalońska trójca - trener Xavi Pascual, jego syn, skrzydłowy Alex oraz francuski multimedalista Cedrić Sorhaindo - ma z kim grać. Dwóch Egipcjan z rewelacji igrzysk w Tokio, gdzie Egipt zajął czwarte miejsce. Dwóch Tunezyjczyków z wicemistrza Afryki, algierski bramkarz Khalifa Gedbane, który wygrywał Ligę Mistrzów z Vardarem Skopje, Niemiec Cristian Dissinger, Brazylijczyk Raul Campos i co lepsi reprezentanci Rumunii. Wśród nich starzy znajomi z Płocka - Valentin Ghionea i Emil Dan Racotea. Sporo znajomych, sporo uznanych nazwisk, ale faworytem i tak będą kielczanie. I to mimo kłopotów kadrowych - Alex Dujszebajew jest kontuzjowany, a ze składu wypadł w ostatniej chwili drugi bramkarz Mateusz Kornecki. To oznacza, że między słupkami cały czas będzie stać tylko Andreas Wolff. I choć zdarza się w piłce ręcznej, że jeden bramkarz broni całe spotkanie, to dla Trenera Talanta Dujszebajewa gorszy jest brak jakiejkolwiek alternatywy w przypadku jego kontuzji, wykluczenia, kary, zmęczenia, czegokolwiek, łącznie z przeciętną formą Andy’ego. Mecz z Dinamem dla kielczan ma ogromne znaczenie, bo w takiej piekielnej grupie każda strata punktów z ekipami spoza "wspaniałej piątki" może mieć poważne konsekwencje. Między sobą faworyci na sto procent będą sobie zabierać punkty, więc taką pewną pulą powinny być te wywalczone na tych teoretycznie słabszych. Zresztą w Kielcach wiedzą to doskonale, bo w każdym sezonie w fazie grupowej mogli zajmować wyższą pozycję, ale gubili punkty właśnie na takich wyjazdach jak do Bukaresztu: a to w Brześciu, a to w Porto, a to w Szegedzie. Początek meczu o 18.45, transmisja na Eurosporcie 1. lech