SG Flensburg-Handewitt - Łomża Vive Kielce 31:30 (14:14). SG Flensburg-Handewitt: Benjamin Buric, Torbjoern Bergerud - Magnus Roed 6, Jim Gottfridsson 5, Hampus Wanne 5, Mads Mensah Larsen 4, Goran Sogard Johannessen 4, Lasse Moeller 3, Lasse Svan 2, Franz Semper 2, Simon Hald Jensen, Magnus Joendal, Marius Steinhauser, Magnus Holpert. PGE VIVE Kielce: Andreas Wolff - Arciom Karalek 7, Władysław Kulesz 6, Angel Fernandez Perez 5, Igor Karacic 3, Sigvaldi Gudjonsson 2, Alex Dujshebaev 2, Daniel Dujshebaev 2, Branko Vujovic 1, Nikolas Tournat 1, Arkadiusz Moryto 1, Michał Olejniczak, Szymon Sićko, Haukur Thrastarson, Tomasz Gębala. Karne minuty: Flensburg - 4, Łomża Vive - 2. Sędziowali: Mirza Kurtagic, Masttias Wettervik (Szwecja). Bez publiczności. Kielczanie pojechali do Flensburga w 17-osobowym składzie. W meczowej "szesnastce" nie znalazł się grający trener Krzysztof Lijewski, który ma drobny uraz stopy. W Kielcach pozostali kontuzjowany Cezary Surgiel, Sebastian Kaczor i bramkarz Miłosz Wałach. Jeszcze większe kłopoty kadrowe mieli gospodarze, który do gry wystawili tylko 14 zawodników. Wynik spotkania otworzył norweski rozgrywający Flensburga Goran Sogard Johannessen. Kielczanie odpowiedzieli dwiema bramkami Władysława Kulesza. Białorusin zdobył pierwsze trzy bramki dla mistrzów Polski. W międzyczasie świetną interwencją popisał się bramkarz gości Andreas Wolff. W 10. minucie po trafieniu Arcioma Karaleka polski zespół odskoczył na dwa trafienia (5:3). Goście z prowadzenia cieszyli się bardzo krótko. Już 120 sekund później do remisu (5:5) doprowadził Magnus Roed. Kielczanie jeszcze kilkakrotnie prowadzili dwoma trafieniami, ale ekipa z Flensburga za każdym razem doprowadzała do remisu. Mistrzowie Polski gubili piłki w ataku, a gospodarze bezlitośnie to wykorzystywali, wyprowadzając szybkie kontrataki. Tylko w pierwszych 20 minutach podopieczni trenera Maika Machulli zdobyli w ten sposób pięć bramek. Już do końca pierwszej połowy trwała wymiana ciosów z obu stron. Dwiema świetnymi interwencjami popisał się Wolff, broniąc uderzenia Kampusa Wanne i Lasse Svana. Niemiecki bramkarz miał w pierwszej części gry osiem udanych interwencji. Po 30 minutach był remis 14:14. Najskuteczniejszymi zawodnikami obu drużyn byli Wanne i Angel Fernandez Perez, którzy zdobyli po cztery bramki. Drugą część meczu lepiej rozpoczęli gospodarze. Dwa razy Wolffa pokonał Roed i w 33. min było 16:14 dla Flensburga. Do remisu podopieczni Tałanta Dujszebajewa doprowadzili pięć minut później (bramka Alexa Dujshebaeva). Jego młodszy brat Daniel po chwili wyprowadził mistrzów Polski na prowadzenie (19:18). W ekipie gości świetnie prezentował się w tym fragmencie gry Karalek, który w ciągu pierwszych 12 minut po zmianie stron czterokrotnie pokonał bramkarza Flensburga. W 45. min uderzenie z drugiej linii Jima Gottfridsona obronił Wolff, a minutę później Karalek zdobył swoją szóstą bramkę i ekipa z Kielc wygrywała 24:22. W następnej akcji gospodarzy pomylił się Lassee Moeller, bramkarza Flensburga pokonał Igor Karacic i polska drużyna w 49. min odskoczyła na trzy trafienia (26:23). Wystarczyła jednak chwila przestoju kielczan i już po 120 sekundach ich przewaga stopniała do jednej bramki (26:25 - Gottfridson). Kielczanie mieli spore kłopoty z wypracowaniem sobie pozycji do zdobycia bramki. W 54. min karnego na dodatek nie wykorzystał Sigvaldi Gudjonnson. U gospodarzy z linii siedmiu metrów nie pomylił się Wanne i był już remis (27:27). Przestój gości trwał nadal i na cztery minuty przed końcem Wolffa pokonał Gottfridson i Łomża Vive już przegrywała 27:28. Ostatnie minuty były bardzo nerwowe. Na półtorej minuty przed końcem po trafieniu Madsa Mensaha Larsena ekipa z Flensburga prowadziła 31:30. Goście mogli doprowadzić do remisu, ale rzut Kulesza był niecelny i mistrzowie Polski od porażki rozpoczęli ten sezon Ligi Mistrzów. Autor: Janusz Majewski