Wynik spotkania otworzył Władysław Kulesz, za chwilę wynik podwyższył Mariusz Jurkiewicz. W drugiej minucie kielczanie prowadzili 2:0, ale gospodarze nie zamierzali składać broni. Już osiem minut później zespół z Porto prowadził 4:2 po bramce Djibrila Mbengue, choć wcześniej Andreas Wolff obronił rzut karny wykonywany przez Daymaro Saline. W bramce gospodarzy świetnie mecz rozpoczął Alfredo Quintana, który obronił dwa rzuty z linii siódmego metra, które wykonywali Arkadiusz Moryto i Igor Karacic. Kielczanie szybko jednak doszli do siebie. Już w 13. min był remis, a tym razem nie pomylił się chorwacki rozgrywający. Wtedy nastąpił kolejny słabszy okres gry gości. W 20. min przegrywali już 8:10 i zmarnowali kolejnego karnego (Julen Agingalde). Drużyna Tałanta Dujszebajewa dobrze grała w obronie, ale miała kłopoty ze skutecznością w ataku. Jednak pięć minut później znów był remis 9:9 (Alex Dujshebaev). Upłynęły zaledwie cztery minuty, a Antonio Areia ponownie wyprowadził gospodarzy na dwubramkowe prowadzenie (13:11). Po chwili kolejnego karnego nie wykorzystał Moryto, a ekipa z Portugalii po bramce Angela Hernandeza wygrywała 14:11. Po 30 minutach mistrzowie Polski przegrywali 12:15, nie wykorzystując w pierwszej połowie aż czterech rzutów karnych. Tuż po wznowieniu gry gospodarze podwyższyli prowadzenie do czterech bramek (Alexis Borges Hernandez). Za chwilę Vive nie wykorzystało kolejnego rzutu z linii siedmiu metrów (Blaz Janc). Sygnał do odrabiania strat dał Mariusz Jurkiewicz, który ze skrzydła rzucił dwie bramki, kolejną dołożył Janc i w 36. min przewaga drużyny z Porto zmalała do dwóch trafień (18:16). Jednak w kolejnej akcji na ławkę kar powędrował Jurkiewicz i zespół Magnusa Anderssona ponownie odskoczył na cztery bramki (Fabio Magalhaes - 20:16 w 39. min). Zdobywanie goli polskiej ekipie przychodziło z ogromnym trudem. Ale na kwadrans przed końcem po dwóch kolejnych trafieniach Janca, Vive złapało kontakt z rywałem (19:21). Trzy minuty później przewaga rywala zmalała do jednego trafienia (24:25 - Alex Dujshebaev). W 52. min Quintana obronił rzut Alexa Dujshebaeva, a Wolffa pokonał Angel Hernandez. Dwie minuty później kolejną dołożył Daymaro Salina i było już 29:25 dla gospodarzy. W kolejnej akcji kielczanie nie wykorzystali szóstego już rzutu karnego (Karacic). 60 sekund później mistrz Portugali po trafieniu Antonio Areia wygrywał 30:25. Mimo niekorzystnego wyniku goście jeszcze raz zerwali się do odrabiania strat. Na półtorej minuty przed końcem po bramce Moryty, PGE Vive przegrywało tylko dwoma bramkami 30:32. Pogoń okazała się jednak spóźniona. FC Porto zasłużenie pokonało mistrza Polski, który poniósł pierwszą porażkę w rozgrywkach. FC Porto Sofarma - PGE VIVE Kielce 33:30 (15:12) FC Porto Sofarma: Alfredo Quintana, Thomas Bauer - Antonio Areia 7, Angel Hernandez 5, Victor Iturriza 4, Daymaro Salina 4, Alexis Borges Hernandez 3, Djibril Mbengue 3, Miguel Martins 2, Yoan Blanco 2, Rui Silva 1, Diogo Branquinho 1, Fabio Magalhaes 1, Ruben Ribeiro, Leonel Fernandez, Andre Gomes. PGE Vive Kielce: Andreas Wolff, Mateusz Kornecki - Alex Dujshebaev 7, Blaz Janc 6, Igor Karacic 4, Mariusz Jurkiewicz 3, Arkadiusz Moryto 3, Julen Aginagalde 2, Władysław Kulesz 2, Arciom Karalek 2, Doruk Pehlivan 1, Krzysztof Lijewski, Angel Fernandez Perez, Romaric Guillo. Karne minuty: FC Porto - 10, PGE VIVE - 4. Sędziowali: Michal Badura i Jaroslav Ondogregula (Słowacja).