Europejska Federacja Piłki Ręcznej (EHF) w trakcie sezonu zmieniła zasady rozgrywek, ponieważ przez pandemię koronawirusa nie uda się prawdopodobnie rozegrać wszystkich spotkań w planowanym terminie (do 4 marca). Według dotychczasowego systemu, drużyny, które na koniec fazy grupowej zajęłyby pierwsze i drugie miejsce w grupie, awansowałyby bezpośrednio do ćwierćfinału, a drużyny z miejsc 3-6 miały grać baraże o awans.Teraz w fazie pucharowej (1/8 finału) zagrają wszystkie drużyny. Pierwsza z grupy A zagra dwumecz z ósmą z grupy B, druga z A z siódmą z B itd. Zespoły, które wygrają dwumecze awansują do ćwierćfinałów, a ich zwycięzcy do Final Four."EHF musiał podjąć jakąś decyzję. Zmiana zasad rozgrywek w trakcie sezonu zawsze będzie budziła kontrowersje. Ale coś trzeba było zrobić, bo wszystkich spotkań do 4 marca na pewno nie uda się rozegrać" - podkreślił Dujszebajew, który nie ukrywał, że ta decyzja nie jest zbyt korzystna dla zespołu z Kielc, aktualnego lidera grupy A."Szczególnie trudno będzie zaakceptować zmiany pierwszym dwóm drużynom w każdej grupie. To jednak normalne, nie będzie żadnej krytyki z mojej strony. Będziemy musieli rozegrać dwa dodatkowe mecze. Nie będziemy mieć premii w postaci awansu do ćwierćfinału, która dawałaby nam trochę odpoczynku. To byłoby dla nas szczególnie ważne, przecież 14 naszych zawodników grało na mistrzostwach świata" - zaznaczył kirgiski szkoleniowiec. Dodał, że kielecka drużyna nadal, mimo tych zmian, zamierza walczyć o czołowe lokaty w grupie."Zawsze opłaca się walczyć o pierwsze miejsce, kiedy wszystko wyjdzie według tego, co planowaliśmy. Jeśli jednak coś ułoży się inaczej, i np. czwarty w drugiej grupie będzie THW Kiel, to nie będzie dla nas optymalne rozwiązanie. Ale Michael Wiederer (prezydent EHF - PAP) nie jest winny, że mamy pandemię koronawirusa. Zawsze powtarzam, że musimy wspierać nasze władze. Decyzje, które podejmują są najlepsze" - podsumował szkoleniowiec mistrzów Polski. Autor: Janusz Majewski