Niedzielne starcie mistrzów Polski i Macedonii zapowiada się arcyciekawie. Kielecki zespół po czterech kolejkach ma na koncie sześć punktów i zajmuje trzecią lokatę w tabeli grupy A. Jeszcze lepiej spisuje się najbliższy rywal Vive, który w dotychczasowych meczach nie stracił nawet jednego punktu. Postawa ekipy ze Skopje to spora niespodzianka, bo w drużynie po zakończeniu poprzedniego sezonu doszło do wielu zmian. Na ławce trenerskiej miejsce Raula Gonzalesa, który w 2017 wygrał z Vardarem LM, zajął Roberto Parrondo, w poprzednim sezonie II trener kobiecej drużyny Vardaru Skopje. "To przedłużenie hiszpańskiej szkoły, która od 20 lat ma swój styl i podejście do piłki ręcznej. Roberto, kiedy jeszcze grał jako zawodnik u mnie w Ciudad Real, już wtedy prowadził zajęcia z dziećmi. Ma odpowiednie doświadczenie, pracował z żeńskim zespołem. Jestem przekonany, że będzie znakomitym szkoleniowcem" - komplementował Hiszpana trener Vive. Zmiany nastąpiły także w kadrze macedońskiej ekipy. Drużynę opuścili m.in. Luka Cindrić, który przeszedł do Vive oraz bramkarz Arpad Sterbik do węgierskiego Veszprem. "Nie zapominajmy o tym, że oni w dwóch ostatnich sezonach grali w Final Four, a w 2017 roku wygrali te rozgrywki. Często nie potrafimy docenić tego, że siedmiu, ośmiu zawodników grających na wysokim poziomie wystarczy, aby wygrywać z każdym rywalem. Mają trochę kontuzji w drużynie, ale ściągnęli kilku młodych, zdolnych graczy. Dlatego ich postawa i te cztery zwycięstwa nie są dla mnie żadnym zaskoczeniem" - zapewnił kirgiski szkoleniowiec, który chwalił zwłaszcza 22-letniego bramkarza Dejana Milosavljeva. "Chłopak robi furorę. Bramka podczas okresu przygotowawczego był chyba najsłabszym punktem tej drużyny. Ale jak zaczęła się Liga Mistrzów to gra już bardzo dobrze i był nawet nominowany do tytułu najlepszego zawodnika września tych rozgrywek. To również dzięki niemu obrona i kontra Vardaru była jeszcze mocniejsza i skuteczniejsza, niż w ostatnich latach" - zaznaczył Dujszebajew, który w niedzielnym meczu nie będzie miał do dyspozycji Marko Mamicia. Chorwat wrócił do gry po kontuzji stawu skokowego. Zagrał w dwóch spotkaniach z Piotrkowianinem i IFK Kristianstad, ale uraz się odnowił. "Albo jestem głupi, albo zbyt łatwo ufam innym ludziom. Uwierzyłem, że jest już zdolny do gry. Uważałem, że nie ma możliwości, aby zagrał przed reprezentacyjną przerwą. Zrobiłem błąd. Marko wrócił za wcześnie na parkiet. Oczywiście bardzo rwał się do gry, chciał jak najszybciej pomóc drużynie, ale zdrowie jest najważniejsze. Dziennikarze, kibice cały czas pytają - kiedy dany zawodnik wróci do gry ? Ale jeszcze raz powtórzę, że zdrowie jest na pierwszym miejscu. Drugi raz nie zrobię tego błędu" - zapewnił trener 15-krotnych mistrzów Polski. Dodał, że najbliższy pojedynek ma dla jego zespołu ogromne znaczenie. "To mecz więcej, niż o dwa punkty. Zagramy z drużyną, która nie straciła jeszcze punktu. Potrafili wygrać na wyjeździe z węgierskim Veszpremem, a my tam przegraliśmy. To świadczy o ich klasie. Jeśli chcemy wygrać i umocnić się w czołówce tabeli naszej grupy, to musimy podejść do tego pojedynku maksymalnie skoncentrowani" - podsumował Dujszebajew. Niedzielny mecz mistrzów Polski i Macedonii rozpocznie się w Kielcach o godz. 17.