W grupie A, w której występuje Vive, trwa zacięta batalia o drugie miejsce na koniec fazy zasadniczej. Pierwsze jest już właściwie zarezerwowane dla hiszpańskiej Barcy Lassy, której tylko jakiś kataklizm może odebrać bezpośredni awans do ćwierćfinałów. Kielecką drużynę oprócz meczu w Kristianstad czekają jeszcze spotkania u siebie z Montpellier i Telekomem Veszprem oraz wyjazdowe starcie z Rhein-Neckar Loewen. "Obliczyliśmy, że do zajęcia drugiego, w najgorszym przypadku trzeciego miejsca w grupie potrzebujemy sześciu punktów. Jeśli wygramy w Szwecji, to będziemy już bardzo blisko tego celu, tym bardziej, że później dwa razy gramy we własnej hali, a w Mannheim też możemy pokusić się o zwycięstwo" - analizował sytuację mistrzów Polski Servaas. Kielczanie aktualnie zajmują piątą pozycję w grupie. Gdyby taki stan rzeczy utrzymał się do końca fazy zasadniczej, mogłoby to oznaczać powtórkę sprzed roku. "Wtedy, jeśli przejdziemy 1/8 finału, to w ćwierćfinale znowu trafilibyśmy na Paris Saint-Germain. Ekipy Mikkela Hansena, Luki Karabatica, Thierry'ego Omeyera nikomu chyba nie trzeba przedstawiać. To jeden z głównych faworytów Ligi Mistrzów, wolelibyśmy uniknąć konfrontacji z nimi" - nie ukrywał sternik kieleckiego klubu. Najbliższy rywal zajmuje aktualnie siódmą lokatę w tabeli i ma aż siedem punktów mniej niż mistrz Polski. Ale Skandynawowie w tej edycji LM potrafili wygrać na wyjeździe z obrońcą trofeum francuskim Montpellier, a we własnej hali zwyciężyli Telekom Veszprem. "Rywale preferują bardzo szybką piłkę ręczną. Ale tak gra się teraz niemal na całym świecie. Musimy błyskawicznie wracać do obrony. Jeśli nie jesteś w stanie grać w tak szybkim tempie, to nie masz czego szukać w tej dyscyplinie sportu" - podkreślił rozgrywający PGE Vive Władysław Kulesz. "Jesteśmy przygotowani na trudny bój. Przede wszystkim musimy skutecznie zagrać w ataku, nie możemy tracić zbyt wielu piłek. Każdy błąd da rywalom okazję do szybkich kontrataków. To ich silna broń, są w tym szalenie niebezpieczni" - komplementował mistrza Szwecji bramkarz Vladimir Cupara. W sobotnim spotkaniu rywale mistrzów Polski wystąpią w najsilniejszym składzie. Tego komfortu nie ma Tałant Dujszebajew. Polski zespół wystąpi bez kontuzjowanych Daniela Dujshebaeva i Luki Cindricia. Zwłaszcza brak Chorwata może być odczuwalny, bo w kadrze na najbliższe spotkanie jest tylko jeden nominalny środkowy rozgrywający - Mariusz Jurkiewicz. "Na tej pozycji pod nieobecność Cindrica świetnie radził sobie Alex Dujshebaev. Na treningach próbowaliśmy też wariantu z Mateuszem Jachlewskim. Sytuacja na pewno nie jest łatwa, ale nikt w drużynie nie zwiesza głów, bo wszyscy zdają sobie sprawę z wagi sobotniej konfrontacji" - zaznaczył prezes 15-krotnych mistrzów Polski. Na czele tabeli grupy A jest Barca Lassa (18 punktów), a za nią Vardar Skopje (15). Mistrz Macedonii mecz 11. kolejki rozegrał już w środę, pokonując na wyjeździe Rhein-Neckar Loewen 30-27. Ekipa z Mannheim zgromadziła do tej pory 12 punktów podobnie jak Telekom Veszprem i piąty w tabeli zespół z Kielc. "Jak widać z układu tabeli pojedynek z mistrzem Szwecji jest dla nas kluczowy. Zwycięstwo postawi nas w bardzo dobrej sytuacji. Porażka sprawi, że druga lokata na koniec fazy zasadniczej będzie praktycznie poza naszym zasięgiem" - podsumował Servaas. Sobotni mecz IFK Kristianstad z PGE Vive Kielce rozpocznie się o godz. 19. Autor: Janusz Majewski