Starszy syn trenera Vive od początku rozgrywek jest niekwestionowanym liderem drużyny z Kielc. Jest nie tylko reżyserem gry. Po ośmiu kolejkach LM z dorobkiem 55 zdobytych bramek razem z Nico Ronnbergiem z Riihimaen Cocks lideruje klasyfikacji strzelców. - Jestem trochę tym faktem zaskoczony. Przed rozpoczęciem sezonu nie przypuszczałem, że tak to będzie wyglądać. Ale w trakcie kolejnych pojedynków w ogóle o tym nie myślę. Robię wszystko, żeby pomóc drużynie w odnoszeniu kolejnych sukcesów - zapewnił Dujshebaev. - To bardzo miłe, kiedy ktoś docenia moją pracę. Nie gram jednak dla indywidualnych nagród. Ważniejsze są zwycięstwa drużyny. Każde zdobyte dwa punkty dają nam coraz wyższą pozycję w tabeli. Chcemy zająć jak najwyższe miejsce, aby później mieć łatwiejszą drogę w fazie pucharowej Ligi Mistrzów - podkreślił hiszpański szczypiornista, który świetnie zastąpił na środku rozegrania kontuzjowanego Lukę Cindricia. - Praktycznie od początku sezonu mamy w zespole sporo kontuzji, przez co nie możemy jeszcze pokazać pełni swoich możliwości. Ale mamy zawodników, z których każdy w kolejnym meczu może być liderem zespołu. Mamy szczypiornistów, którzy tak jak Blaż Janc, Mariusz Jurkiewicz, mój brat Daniel czy ja, potrafią grać nie na swoich pozycjach. Przez to mamy więcej możliwości gry zarówno w obronie, jak i w ataku - chwalił swój zespół rozgrywający PGE Kielce. Komplementował też swojego młodszego brata, który już po rozpoczęciu rozgrywek dołączył do drużyny z Kielc. - Na pewno Danielowi było na początku bardzo trudno, bo nie przepracował z nami okresu przygotowawczego. Jeszcze sporo pracy przed nim, ale z każdym rozegranym meczem prezentuje się coraz lepiej. Już teraz widać, że jest wzmocnieniem zespołu, mimo że jeszcze nie pokazał pełni swoich możliwości - mówił o bracie 26-letni zawodnik. Trener Tałant Dujszebajew jest zadowolony z postawy nie tylko swoich synów, ale całej drużyny, która jeszcze w żadnym meczu tego sezonu nie zagrała w pełnym składzie. - W obliczu tylu kontuzji musimy sobie jakoś radzić. Kiedy brakuje takich liderów drużyny, jak Cindrić czy Michał Jurecki, Alex i inni zawodnicy muszą grać trochę więcej i niekonieczne na swoich nominalnych pozycjach. Jestem pod wrażeniem gry Mariusza Jurkiewicza, który wrócił po kontuzji i już bardzo dużo daje drużynie. Oczywiście w jednym meczu może zagrać lepiej, w drugim gorzej, ale to normalne po tak długiej przerwie. Najważniejsze, że dzięki jego obecności jesteśmy mocniejsi - mówił trener Vive. Kielczanie po ośmiu kolejkach Ligi Mistrzów mają na swoim koncie 12 punktów i są na drugim miejscu w tabeli grupy A. W najbliższą sobotę podejmą we własnej hali lidera z Barcelony, która ma dwa punkty więcej. Przed tym hitowym starciem drużynę z Kielc czeka jeszcze we wtorek mecz ekstraklasy z Chrobrym w Głogowie. Oprócz kontuzjowanych Cindricia i Jureckiego, nie zagrają w nim Alex Dujshebaev, Blaż Janc i Julen Aginagalde. - Nie oznacza to wcale, że lekceważymy zespół z Głogowa. Musimy oszczędnie gospodarować siłami zawodników. Więcej minut na parkiecie dostaną ci, którzy wrócili do drużyny po kontuzjach jak Bartek Bis czy Władysław Kulesz - zapowiedział trener 15-krotnych mistrzów Polski. Autor: Janusz Majewski