Na zakończenie pierwszej rundy rozgrywek kielczanie wygrali w Skopje 33-29. Mistrzowie Polski mieli kilka momentów przestoju, ale odnieśli jak najbardziej zasłużone zwycięstwo. - W pierwszym meczu naszą mocną stroną była obrona. Teraz możemy ją jeszcze poprawić. Najważniejsze, żeby zachowywać więcej spokoju w ataku. To da nam szansę na zainkasowanie dwóch punktów - podkreślił grający trener Łomży Vive Krzysztof Lijewski. - Wykorzystaliśmy nasze wszystkie możliwości, przez co było łatwiej. To wszystko dzięki dobrej obronie, która pozwoliła nam na uruchomienie szybkiego środka i kontry - dodał Alex Dujshebaev. Hiszpański szczypiornista rozegrał rewelacyjny mecz. Zdobył 10 bramek, myląc się przy rzucie tylko raz. - Po prostu tak wyszło. Miałem dobry dzień, ale to też zasługa zespołu, który przeprowadził wiele dobrych akcji, które mogłem wykorzystać. Najważniejsze, że wygraliśmy. Czasami ktoś rzuci więcej, ktoś mniej. Każdy daje jednak z siebie wszytko, żeby wygrał zespół- powiedział skromnie starszy syn trenera kieleckiej drużyny. Lewy rozgrywający Łomży Vive był najlepszym zawodnikiem mistrzów Polski w tym spotkaniu. Motorem napędowym zespołu rywali był natomiast były zawodnik ekipy z Kielc Ivan Čupić. - Muszę pochwalić obu kolegów. Ivan był zawsze walczakiem. Nieważne gdzie się go postawiło, walczył na ponad sto procent. Ostatnio grał bardzo dobrze na prawym rozegraniu. Jest może niski, ale dla drużyny to człowiek orkiestra. Alex to jeden z najlepszych graczy na świecie, strasznie niebezpieczny w ataku. Potrafi rzucać z trudnych pozycji, grać niekonwencjonalnie z kołowymi, tak samo rozwiązywać przewagi. Cieszymy się, że mamy takiego kompletnego zawodnika w swoich szeregach - nie ukrywał Lijewski. Zdaniem asystenta Tałanta Dujszebajewa obie drużyny znają się doskonale, ale i tak będą próbowały czymś zaskoczyć przeciwnika. - Teraz musimy wszystko przeanalizować na chłodno. Wyciągnąć dobre i gorsze momenty. Rzadko zdarza się, że dochodzi do takich samych spotkań. Vardar może przygotować coś ekstra. Musimy być przygotowani na ten "Faktor X". Mamy nadzieję, że Tałant też ma coś w zanadrzu - zaznaczył były reprezentant Polski. Obrotowy Arciom Karalek dodał, że mimo zwycięstwa w Skopje, w grze kieleckiej drużyny jest jeszcze sporo do poprawy. - Na pewno kontrataki. Jeśli wykorzystalibyśmy wszystkie okazje do ich wyprowadzenia, to wynik byłby lepszy dla nas o trzy, cztery bramki. To już jednak przeszłość. Teraz mamy nowy mecz - podkreślił Białorusin. Kielecki zespół jest liderem grupy A z dorobkiem 11 punktów. Niemiecki Flensburg-Handewitt traci do Łomży Vive dwa punkty, ale rozegrał jeden mecz mniej. Każde zwycięstwo przybliża polską drużynę do realizacji celu na ten sezon - awansu do Final Four w Kolonii. - Wygraliśmy w Skopje, ale to nic nie znaczy. W środę czeka nas kompletnie inny mecz. Oni przyjadą tutaj po rewanż. My musimy mocno walczyć, podobnie jak w pierwszym spotkaniu. To jak i tydzień wcześniej, nie będzie łatwe spotkanie - ostrzegał Alex Dujshebaev. Spotkanie w Skopje rozegrane zostało bez udziału publiczności, ale na trybunach Hali Legionów zasiądą jednak kibice, tyle tylko że nietypowi. Fani kieleckiej drużyny wysyłali do klubu swoje zdjęcia, które zostały wydrukowane w formie kartonowych podobizn. - Chciałbym podziękować wszystkim kibicom za udział w tej akcji. Przy pustych trybunach jest ciężko. Nam też będzie łatwiej. Nie będzie tyle światła i przestrzeni. Może po meczu przyjrzymy się kibicom. W trakcie jest to niemożliwe, bo skończyłoby się reprymendą od trenera - powiedział z uśmiechem Karalek. Środowy mecz Łomży Vive z Vardarem Skopje rozpocznie się w Kielcach o godz. 20.45. Autor: Janusz Majewski