Sześć zwycięstw i cztery porażki to dotychczasowy bilans drużyny z Kielc w rozgrywkach Ligi Mistrzów. 12 zdobytych punktów dało zespołowi ze stolicy regionu świętokrzyskiego piąte miejsce w grupie A na koniec tego roku. "Biorąc pod uwagę jak sporo mieliśmy kontuzji to dobry wynik. Praktycznie w żadnym meczu nie zagraliśmy w pełnym składzie. Wielu naszych zawodników musiało występować na nie swoich pozycjach. Oczywiście mogło być lepiej, bo wyjazdowe starcia z Telekomem Veszprem i Vardarem Skopje przegraliśmy tylko jedną bramką. Ale jesteśmy zadowoleni, bo do drugiego miejsce w grupie tracimy tylko punkt" - podsumował dotychczasowe mecze Vive w Lidze Mistrzów Dujshebaev. Starszy syn trenera mistrzów Polski jest w tym sezonie niekwestionowanym liderem zespołu. Przez większość część rozgrywek kielczanie musieli sobie radzić bez kontuzjowanego Luki Cindicia. Chorwata na środku rozgrania zastąpił Dujshebaev i ze swojego zadania wywiązał się bez zarzutu. Nie tylko umiejętnie kierował grą drużyny, ale z 66 zdobytymi bramkami jest wiceliderem klasyfikacji strzelców LM. Trzykrotnie też był wybierany do najlepszej siódemki kolejki tych rozgrywek. "Bramki nie są najważniejsze, liczy się dobro zespołu. Miałem też trochę asyst, pomagałem drużynie w obronie. Ze swojej dyspozycji jestem zadowolony, choć nie grałem na swojej nominalnej pozycji. Dobrze, że Luka wrócił już do drużyny po kontuzji i będę mógł wrócić na prawe rozegranie" - zaznaczył hiszpański szczypiornista. Do końca fazy zasadniczej LM pozostały jeszcze cztery kolejki. Kieleckiej drużynie pozostała walka o drugie miejsce w grupie. Pierwsze można już śmiało rezerwować dla Barcy Lassy. Mistrzowie Hiszpanii z dziesięciu spotkań wygrali aż dziewięć i pewnie zmierzają po bezpośredni awans do ćwierćfinału LM. Ekipa z Katalonii o pięć punktów wyprzedza Varedar Skopje, a o sześć Rhein-Neckar Loewen, Telekom Veszprem i Vive. "Pierwsze miejsce jest już raczej poza naszym zasięgiem. Barcelona jest w niesamowitym gazie i dogonić będzie ją niesłychanie trudno. Ale druga lokata jest absolutnie w naszym zasięgu. Pozostały nam jeszcze cztery spotkania i jesteśmy w stanie zdobyć w nich komplet punktów. Nie musimy się oglądać na wyniki innych drużyn, nadal wszystko jest w naszych rękach" - powiedział Dujshebaev. Dodał, że jego drużyna ma jeszcze spore rezerwy i może grać zdecydowanie lepiej. "Największym naszym problemem jest to, że nie mogliśmy grać w pełnym składzie. Musimy spędzać ze sobą jak najwięcej czasu, wtedy będziemy lepiej grani. Do poprawy jest przede wszystkim komunikacja w obronie. Na to nie ma innej recepty jak ciężka praca na treningach" - nie ukrywał reprezentant Hiszpanii, który przed decydującą częścią sezonu jest optymistą. "Szczyt naszej formy ma przyjść na fazę pucharową. Oby tylko kontuzjowani zawodnicy jak najszybciej wrócili do zespołu. W pełnym składzie jesteśmy w stanie wygrać z każdym, nawet najsilniejszym rywalem" - zapewnił Dujshebaev. Ekipa ze stolicy regionu świętokrzyskiego rozgrywki LM wznosi 9 lutego wyjazdowym meczem ze szwedzkim IFK Kristianstad, później czekają ją jeszcze spotkania z francuskim Montpellier u siebie, wyjazd do Rhein-Neckar Loewen i na koniec starcie we własnej hali z Telekomem Veszprem. Autor: Janusz Majewski