Orlen Wisła nie miała ostatnio dobrej prasy. Porażka w ligowych pojedynkach z Vive Targi Kielce i Azotami Puławy oraz w Pucharze Polski z MMTS Kwidzyn mocno podkopały dobrą opinię wicemistrza Polski. Nie dało się ukryć, że drużyna przeżywa kryzys, o którym w klubie nikt nie chciał rozmawiać, a najgorsze było to, że właśnie rozpoczyna się najważniejszy, najtrudniejszy i decydujący etap w rozgrywkach tego sezonu. Wiśniewski spadku formy upatruje w ciężkich treningach, jakie zaaplikował zawodnikom trener Manolo Cadenas. - Przez ostatnie tygodnie mieliśmy bardzo wyczerpujące zajęcia, ale teraz są już luźniejsze i efekty naszej pracy powinny być wkrótce widoczne. Znacznie lepszy handball pokazaliśmy już w ligowym meczu ze Stalą Mielec, który rozgrywaliśmy w tym tygodniu. Pokonaliśmy rywala wysoko, szybko zyskując przewagę - podkreślił. Ale prawdziwy efekt ciężkich treningów powinien być widoczny w niedzielę w meczu 1/16 finału Ligi Mistrzów z MKB Veszprem. - To pierwszy bardzo ważny sprawdzian, a wszyscy wiemy, jakim zespołem jest mistrz Węgier, to światowej klasy drużyna, który co roku walczy o Final Four. Na początku skupiamy się na meczu w Płocku. Chociaż nie jesteśmy faworytami w tym pojedynku, to przy wsparciu wspaniałych fanów będziemy starali się uzyskać dobry wynik i sprawić niespodziankę - zapewnił kapitan płockiej siódemki. Podczas meczu ligowego ze Stalą Mielec Wiśniewski zdobył swoją 800. bramkę w barwach płockiej Wisły. - Pierwszego gola strzeliłem ładnych parę lat temu, chyba w meczu z AZS Gdańsk. O tym, że zaliczyłem 800. trafienie poinformował mnie tata, który prowadzi różne statystyki. Chyba nie muszę dodawać, że moim celem będzie zdobycie 1000. bramki w lidze - dodał. Mecz rewanżowy na Węgrzech odbędzie się w przyszłą sobotę.