"Cieszymy się bardzo z pierwszego zdobytego w tej edycji punktu. W hali w Zagrzebiu bardzo trudno coś ugrać. Nam się udało i dlatego chcemy pójść za ciosem i wywalczyć następne" - powiedział Wiśniewski. Obie drużyny tylko raz, w sezonie 2008/2009, spotkały się w jednej grupie w Lidze Mistrzów. Z tamtego zespołu gra dziś w Pick Szeged Szabolcs Zubai, a w ekipie Orlen Wisły - Marcin Wichary. Wtedy piłkarzem węgierskiego teamu był grający dziś w Płocku Valentin Ghionea, zaś do Szeged przeprowadzili się: bramkarz Marin Sego, a w lipcu 2017 roku - Dimitri Żytnikow. Rywale mają znacznie dłuższą historię w Lidze Mistrzów, w ostatnich trzech sezonach dwukrotnie awansowali do ćwierćfinału rozgrywek, w poprzednim i w 2014/2015. Płocczanie swoje zmagania kończyli dwukrotnie na wyjściu z fazy grupowej, w ostatnim sezonie ten wyczyn im się nie udał. "My mieliśmy bardzo trudny początek rozgrywek, przegraliśmy trzy mecze z zespołami, które były faworytami i potwierdzają to w meczach, zajmując trzy pierwsze miejsca. Teraz przyjedzie do nas Żytnikow i spółka, jedna z tych drużyn, z którymi musimy szukać punktów, zwłaszcza w meczu u siebie. Oni są bardzo doświadczeni, mają silną ekipę, ale my mamy dodatkową motywację, własną publiczność i ogromną chęć awansu w tabeli" - zapowiedział Wiśniewski. Ale łatwo nie będzie. Szeged to ekipa z czwartego miejsca w tabeli, która po porażce z Nantes (26-30), pokonała PPD w Zagrzebiu (28-23) i Kristianstad (36-27), a przed tygodniem zremisowała z Vardarem 26-26. Dorobek płocczan na tym tle wygląda kiepsko, tylko jeden remis z PPD w Zagrzebiu i trzy porażki z liderami grupy A. Zdaniem Wiśniewskiego, Orlen Wisła koniecznie musi szukać szans w meczach rozgrywanych w Płocku i z zespołami, z którymi będzie rywalizować o wyjście z grupy. "W Zagrzebiu przez większą część spotkania prowadziliśmy, ostatecznie wywalczyliśmy remis na trudnym terenie. Dobrze pamiętamy zmagania z ubiegłego sezonu, kiedy nie wyszliśmy z grupy, przegrywając na wyjeździe z Kadetten Schafhausen i Bjerringbro Silkeborg. Teraz rywalami będącymi w naszym zasięgu będzie Zagrzeb i Kristianstad. Z wyliczeń wynika, że jedna ekipa z tej trójki wejdzie do TOP 16, dlatego ten punkt jest taki ważny" - tłumaczy prezes, który w poprzednim sezonie wraz z kolegami walczył o punkty na parkiecie. Wiśniewski dodał, że po remisie w Zagrzebiu podniosło się morale w zespole. "Wszyscy doskonale wiedzą, jak trudno urwać tam punkt, niejedna ekipa przekonała się, że jak mistrz Chorwacji jest silny w swojej hali. Chciałbym pochwalić cały zespół za walkę do końca, a przede wszystkim Adama Morawskiego, nie tylko zagrał bardzo dobrą drugą połowę, ale też obronił ten najważniejszy rzut, z wolnego, już po zakończeniu regulaminowego czasu gry. Wiemy, że w środę nie będzie łatwo, ale nie zamierzamy się poddać, musimy pójść za ciosem". Ekipa Piotra Przybeckiego w środę nie wystąpi w swoim najsilniejszym składzie. Nadal leczą kontuzje dwaj rozgrywający: Marko Tarabochia i Dan Racotea. "To nasz problem, ale nie zamierzamy się poddawać, musimy wspiąć się na wyżyny naszych umiejętności, by udowodnić, że punkt zdobyty w Zagrzebiu nie był żadnym wyjątkiem" - zakończył Wiśniewski. Mecz Orlen Wisła - Pick Szeged rozpocznie 5. kolejkę rozgrywek grupy A. Obie drużyny wybiegną na parkiet w środę o godz. 18.00.