Kara została podzielona na pół. 2,5 tys. euro Dujszebajew musi zapłacić już teraz. Druga połowa została zawieszona na "okres próbny" do 30 czerwca 2015 roku. W ten sposób EHF ukarała go za zachowanie w trakcie konferencji prasowej, podczas której wzburzony trener zademonstrował dziennikarzom obsceniczne gesty, jakie miał kierować pod jego adresem szkoleniowiec Rhein-Neckar Loewen Gudmundur Gudmundsson. Sąd EHF nie potwierdził najcięższych zarzutów stawianych Dujszebajewowi przez działaczy niemieckiego klubu, którzy twierdzili, że szkoleniowiec kielczan miał uderzyć ich trenera - jak napisała agencja dpa - poniżej pasa. "Sąd zauważa, że mimo stwierdzeń trenera Rhein-Neckar Loewen Gudmundura Gudmundssona, że Tałant Dujszebajew uderzył go, żaden z materiałów dowodowych nie pozwala stwierdzić, bez wątpienia, że takie zdarzenie miało miejsce po pierwszym meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów" - poinformował EHF. Według federacji, zarówno materiał wideo, jak i sprawozdania delegatów nie potwierdzają, że doszło do "kontaktu fizycznego". Działacze EHF mają jednak zastrzeżenia co do zachowania Dujszebajewa podczas konferencji prasowej po sobotnim meczu w Hali Legionów w Kielcach. Chodzi bowiem o odtworzenie przez niego obscenicznych gestów. "Zachowanie (Dujszebajewa - przyp. red) należy uważać za niewłaściwe, obraźliwe i naruszające zasady fair play () i może w negatywny sposób wpłynąć na wizerunek piłki ręcznej" - ocenili sędziowie EHF. Sąd federacji nie zakwestionował faktu, że Dujszebajew chciał w ten sposób jedynie przedstawić rzekome, obsceniczne gesty jakie pod jego adresem kierował Islandczyk. "Nie zwalnia to go jednak z obowiązku właściwego, sportowego zachowania przed, w trakcie, jak i po meczu" - wyjaśniono w stanowisku. EHF dodał, że zgłaszane przez Dujszebajewa gesty Gudmundssona nie zostały zarejestrowane na żadnym zapisie wideo, pozostającym w dyspozycji sądu. Zachowanie Dujszebajewa na konferencji prasowej nie spodobało się także władzom Vive Targów Kielce. Dwa dni przed wyrokiem mówił o tym prezes klubu Bertus Servaas. "Rozmawialiśmy o tym z Tałantem. Miał prawo powiedzieć, że trener go prowokował, ale nie powinien według nas pokazywać publicznie tego gestu. To było niepotrzebne, za to trzeba przepraszać" - powiedział. Servaas stoi jednak murem za trenerem w sprawie rzekomego uderzenia szkoleniowca "Lwów". "W piśmie do EHF wyraźnie napiszemy, że nasz trener nie jest winny, nie uderzył nikogo" - powiedział we wtorek Servaas. Taką wersję potwierdził w czwartek podczas konferencji prasowej drugi trener Vive Tomasz Strząbała, który był blisko całej sytuacji. W rozmowie z dziennikarzami stwierdził, że "uderzenia nie było". Potwierdził również, że Gudmundsson prowokował Dujszebajewa. "Mogę potwierdzić, że obsceniczne gesty ze strony trenera Rhein-Neckar Loewen rzeczywiście miały miejsce, sam je widziałem" - relacjonował. Gdyby sąd przyjął za prawdziwą wersję niemieckiego klubu, Dujszebajewowi groziłoby nawet zawieszenie w rozgrywkach Ligi Mistrzów na co najmniej jeden mecz. Vive Targi wygrało pierwsze spotkanie 1/8 finału 32:28. Rewanż odbędzie się w poniedziałek wieczorem w Mannheim.