To trzecie zwycięstwo polskiego zespołu w tych rozgrywkach. Kielczanie po raz pierwszy w tym sezonie w meczu Ligi Mistrzów wystąpili w 16-osobowym składzie. Do gry po kontuzji wrócili Daniel Dujshebaev i Branko Vujović. Mistrzowie Węgier przyjechali do Kielc bez Andreasa Nilssona i Kentina Mahe. Wynik spotkania otworzył rozgrywający Telekomu Mate Lekai, ale gospodarze odpowiedzieli trafieniem Alexa Dujshebaeva. Po kolejnej bramce starszego syna Tałanta Dujszebajewa polski zespół w siódmej minucie po raz pierwszy objął prowadzenie 5-4. Spotkanie od samego początku prowadzone było w bardzo szybkim tempie, a wynik cały czas oscylował wokół remisu. W kieleckiej drużynie świetną partię rozgrywał Alex Dujshebaev, który po kwadransie gry miał już na swoim koncie cztery bramki. Zespół węgierski w obronie grał bardzo agresywnie, często na granicy przepisów, czego efektem były trzy dwuminutowe wykluczenia (Kent Tonnesen, Mirsad Terzic i Rogerio Moraes). W 19. min. Andreas Wolff obronił rzut Dejana Manaskowa, ale kielczanie nie wykorzystali szansy na odskoczenie od rywali na dwie bramki, faulując w ataku. Dwie minuty później dokonał tego Arkadiusz Moryto i polska drużyna prowadziła 14-12. Po upływie kolejnych dwóch minut kielczanie mogli już prowadzić trzema bramkami, ale tym razem Moryto przegrał pojedynek sam na sam z Vladimirem Cuparą, który jeszcze w poprzednim sezonie bronił barw VIVE. Podbudowało to ekipę z Veszprem, która w 26. min. po bramce Gaspera Marguca doprowadziła do remisu 16-16. Po 30 minutach mistrzowie Polski remisowali z drużyną trenera Davida Davisa 17-17. Druga część gry rozpoczęła się od świetnej interwencji Cupary, który obronił rzut Blaża Janca. W 34. min. Słoweniec już się nie pomylił i Vive wygrywało 19-18. Już minutę później, po trafieniu Alexa Dujshebaeva, mistrzowie Polski wygrywali 20:18. Po kolejnych 120 sekundach Wolff obronił rzut Lekaia i rzucił do pustej węgierskiej bramki (22-19 dla Vive). W 39. min. przewaga gospodarzy wzrosła już do czterech bramek (23-19), po trafieniu Arcioma Karaleka. Goście nie zamierzali jednak rezygnować z walki. Po upływie zaledwie 120 sekund Rasmus Lauge Szmidt pokonał bramkarza Vive i Telekom przegrywał tylko 21-23. Na kwadrans przed końcem swoją ósmą bramkę zdobył Alex Dujshebaev, a po chwili bramkarza rywali pokonał Angel Fernandez Perez i zespół z Kielc wygrywał 28:24. Teraz jednak kieleckiej drużynie przydarzył się kilkuminutowy przestój. Bezlitośnie wykorzystali to rywale. W 49. min. po bramce Vuko Borozana Telekom przegrywał tylko 28-29, a po chwili po rzucie karnym wykorzystanym przez Dragana Gajica był już remis 29:29. Niemoc polskiej ekipy przerwał dopiero Arciom Karalek. W 53. min. Vive prowadziło 31-29 (dziesiąta bramka Alexa Dujshebaeva). Ostatnie fragmenty spotkania kibice w Hali Legionów oglądali na stojąco. Na cztery minuty przed końcem Wolff obronił rzut Petara Nenadica, a w odpowiedzi trafił niezawodny Alex Dujshebaev i było 33-30 dla gospodarzy. Goście na 25 sekund przed końcem zmniejszyli prowadzenie mistrzowie Polski do jednej bramki, ale to było wszystko co mogli zrobić w tym pojedynku. Polska drużyna odniosła trzecie zwycięstwo w rozgrywkach. PGE Vive Kielce - Telekom Veszprem 34-33 (17-17) PGE Vive Kielce: Andreas Wolff 1, Mateusz Kornecki - Alex Dujshebaev 11, Arciom Karalek 5, Arkadiusz Moryto 4, Angel Fernandez Perez 3, Władysław Kulesz 3, Igor Karaczić 2, Julen Aginagalde 2, Krzysztof Lijewski 1, Blaż Janc 1, Mariusz Jurkiewicz 1, Branko Vujović, Doruk Pehlivan, Daniel Dujshebaev, Romaric Guillo. Telekom Veszprem: Arpad Sterbik, Vladimir Cupara - Dragan Gajic 7, Rasmus Lauge Szmidt 5, Kent Tonnesen 5, Petar Nenadić 4, Manuel Strlek 3, Gasper Marguc 3, Mate Lekai 2, Omar Yahia 1, Rogerio Moraes 1, Blaz Blagotinsek 1, Vuko Borozan 1, Dejan Manaskow, Mirsad Terzić, Borut Mackovsek. Karne minuty: Vive - 10. Veszprem - 14. Sędziowali: Martin Gjeding i Mads Hansen (Dania). Widzów: 4000. Janusz Majewski