Pierwsze spotkanie Polki przegrały wysoko z mistrzyniami olimpijskimi 20-31. Do przerwy nasz zespół dotrzymywał kroku Rosjankom. "Biało-czerwone" traciły tylko jednego gola (14-15). Druga część spotkania toczyła się już jednak po dyktando "Sbornej"."Wiedzieliśmy, że nie będzie to łatwe zadanie. Graliśmy z mistrzem olimpijskim w ich hali, stąd jasne, że występowały one w roli faworyta. Mimo to nie spodziewałem się tak wysokiej porażki, ale jednocześnie byłem zaskoczony tak dobrą postawą polskiego zespołu w pierwszej połowie. Okazało się, że byliśmy dobrze przygotowani pod względem taktycznym i potrafiliśmy odpowiedzieć rywalkom na to, co prezentują. Zadecydowały jednak nasze braki kondycyjne, a błędy wynikały z braku sił. W przyszłości musimy więc przygotować się do walki na całe spotkanie, a nie tylko 30 minut" - stwierdził Leszek Krowicki na oficjalnej stronie ZPRP.Polki stoją w rewanżu przed bardzo trudnym zadaniem. "Musimy dokonywać wielu zmian i nie jest istotne jak zaczniemy, a jak będzie prowadzona walka. Nie jesteśmy teraz w stanie popracować nad wytrzymałością. Możemy to jedynie nadrobić częstszymi zmianami, wprowadzając zawodniczkę mającą więcej sił. Jest to jedynie półśrodek, a nie sposób na walkę z tak utytułowanym zespołem jak Rosja. Należy też pracować nad taktyką. Analizowaliśmy nasz występ w Astrachaniu i znaleźliśmy punkty, które spróbujemy wykorzystać. Zwracamy uwagę na popełnione błędy, aby w Koszalinie pokazać taką piłkę ręczną, którą zaprezentowaliśmy w pierwszej połowie ostatniego meczu" - podkreślił selekcjoner "Biało-czerwonych".Leszek Krowicki liczy na doping kibiców. "Wiem o tym, że będziemy wspierani przez wspaniałą publiczność. Jesteśmy w domu, więc postaramy się wykorzystać doping i fakt, że wszyscy będą trzymać za nas kciuki. Są to elementy, których pewnie w tym momencie potrzebujemy i na które liczymy" - zaznaczył selekcjoner.Rewanżowy mecz z Rosją rozpocznie się o godz. 18.30. Transmisja w TVP2 i TVP Sport.