Szósty mecz i szósta porażka - tak wygląda sytuacja Zagłębie Lubin w debiucie w Lidze Mistrzyń. Nikt nie zakładał, że "Miedziowe" podbiją te elitarne rozgrywki, są tu "kopciuszkiem" i uczą się rywalizacji z najlepszymi. I można odnieść wrażenie, że z meczu na mecz jest coraz lepiej. Największe gwiazdy kobiecej piłki ręcznej przyjechały do Polski. Niezwykła atrakcja dla kibiców Przed tygodniem w Danii Zagłębie przegrało z Ikast Håndbold 29:41 - lubinianki stać było na kwadrans wyrównanej gry. Nie licząc spotkania w Bukareszcie, podopieczne Bożeny Karkut zwykle już w pierwszej połowie traciły jakiekolwiek szanse na ugranie czegokolwiek. A im bliżej było końca spotkania, tym bardziej zapowiadało się na pogrom. W sobotę do Lubina przyjechał Team Esbjerg - niby druga drużyna w tej grupie, ale prawdopodobnie najmocniejsza. Owszem, podopieczne obecnego selekcjonera reprezentacji Danii przegrały jedno spotkanie z Krimem Ljubljana, w pozostałych zdobyły jednak komplet punktów. Podobnie jak w duńskiej Superlidze - jako jedyne. Teraz zawodniczki aktualnego mistrza kraju czekają aż cztery spotkania z Ikastem - w lidze, krajowych pucharze oraz dwa w Lidze Mistrzyń. Mecz "na kontakcie" do 20. minuty. Później Esbjerg odskoczył, choć nie aż tak mocno To w Lubinie było takim mocniejszym testem formy dla podopiecznych Jespera Jensena. Nie wszystkie swoje największe gwiazdy wypuścił na boisko w podstawowym składzie, m.in. Henny Reistad została na ławce. Była za to Nora Mørk - MVP lub członkini Drużyn Gwiazd niemal na każdej kolejnej wielkiej imprezie mistrzowskiej. Też nie była do końca skoncentrowana, spudłowała m.in. z rzutu karnego. Co nie zmienia sytuacji, że zespół z Danii kontrolował sytuację na parkiecie. A szkoda, bo Zagłębie miało wiele okazji, by przynajmniej w pierwszym kwadransie wywalczyć jakąś przewagę. Brakowało skuteczności w ataki, Karolina Kochaniak-Sala zmarnowała karnego, później powtórzyła to Kinga Grzyb. Lubinianki walczyły, lepiej prezentowała się ich obrona, a gdy w 20. minucie trafiła Aneta Promis, przegrywały tylko 9:10. Wystarczyły dwa, trzy błędy, wolniejsze powroty do obrony i już po trafieniach Mørk oraz Michali Møller zrobiło się 9:14. To był kluczowy moment, bo mistrzyniom Polski nie udało się nawiązać już bezpośredniego kontaktu z rywalkami. Pierwszą połowę przegrały 14:17, ostatnie słowo należało do Darii Michalak. Druga połowa pod kontrolą giganta. Trenerka Zagłębia niewiele mogła poradzić Na początku drugiej połowy gigant dość szybko rozwiązał wszelkie wątpliwości. W 38. minucie Zagłębie przegrywało już 16:23, a Bożena Karkut zmuszona była prosić o przerwę. Niewiele to zmieniło, gdy pięć minut później rzuciła Sanna Solberg-Isaksen różnica wynosiła już 10 trafień (16:26). Było de facto po meczu, bo duńsko-norweski konglomerat gwiazd ani myślał zwolnić tempa. I wygrał w Polsce 36:24. Zobacz tabele obu grup Ligi Mistrzyń Zagłębie Lubin - Team Esbjerg 24:36 (14:17) Zagłębie: Zima, Maliczkiewicz - Promis 1, Pankowska 2, Grzyb, Przywara 3, Górna 1, Zych, Drabik 1, Szarkova, Michalak 4, Bujnohova 2, Kochaniak-Sala 6, Jureńczyk 3, Milojević 1. Kary: 4 minuty. Rzuty karne: 3/6. Esbjerg: Kristensen, Milling - Nielsen 4, Møller 7, Resende 2, Mørk 5, Heindahl, Iversen 4, Jacobsen 2, Solberg-Isaksen 2, Reistad 3, Petersen 4, Bøe Jacobsen 3. Kary: 4 minuty. Rzuty karne: 4/8.