Pod koniec września zeszłego roku hegemon polskiego szczypiorniaka wśród kobiet, czyli Zagłębie Lubin, rywalizowało w Jarosławiu z Ergobudem JKS. Losy tego meczu były już rozstrzygnięte, gdy w ostatniej minucie mistrzynie Polski wyprowadziły jeszcze jeden kontratak. Wykończyła go Kinga Grzyb, trafiła na 26-16, ale spadając na parkiet, nieszczęśliwie wykręciła nogę w kolanie. Diagnoza była porażająca: uszkodzone więzadło poboczne, więzadło krzyżowe i łąkotka. 40-letnia skrzydłowa przeszła operację i rozpoczęła proces rehabilitacji, który zakończył się sukcesem. Dziś już trenuje, ale o swojej przyszłości nie chce jeszcze mówić. - Zakończyłam leczenie, trenuję z dziewczynami na sto procent, ale kiedy będę mogła zagrać w meczu? To nie tylko ode mnie zależy - mówi zawodniczka, która rok temu podpisała nową, roczną umowę z mistrzem Polski. Co będzie dalej? - Ciężko mi powiedzieć, naprawdę nie mam pojęcia. Cały czas kocham piłkę ręczną, sprawia mi ona przyjemność. Nie męczę się przy tym, ale żadnej wiedzy co do przyszłości nie mam - przyznaje. Kataklizm w starciu z Kosowem? To byłaby sensacja. Lepszym słowem jest "formalność" Reprezentacja Polski bez doświadczonych zawodniczek. Skrzydłowa Zagłębia się z tym poodziła Kinga Grzyb rozegrała w reprezentacji Polski blisko 270 spotkań - nie ma tu sobie równych. Zakończyła w niej grę już po mistrzostwach Europy w 2018 roku, po 17 latach grania dla kraju. Gdy trenerem został Arne Senstad, wróciła jednak do niej, wystąpiła znów w wielkim, turnieju. A potem, podobnie jak i inna liderka, Karolina Kudłacz-Gloc, straciła w niej miejsce. - Nie było żadnego pożegnania z reprezentacją, ale, naprawdę, wolałabym nie wypowiadać się już w tym temacie. Pogodziłam się z tą sytuacją, że jest właśnie tak i skupiłam na treningach w klubie - mówi dzisiaj, z dystansu oglądając mecze dla Polski młodszych koleżanek. Tak jak choćby czwartkowe z Kosowem. Polki są zdecydowanymi faworytkami i raczej nikt w świecie handballa nie wyobraża sobie, by mogły mieć problem z wywalczeniem awansu na mundial. Ten w grudniu odbędzie się w Danii, Norwegii i Szwecji - stanie się szansą na uzyskanie przepustki do turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk w Paryżu. - Wiadomo, że piłka ręczna idzie do przodu. Tak naprawdę, to nie wiadomo czego można się spodziewać po Kosowie. Początek może być taki zapoznawczy, a później dziewczyny pewnie odjadą. A czy zapewnią sobie awans już dziś w Bielsku-Białej? Nie, tak nigdy nie jest. Gra w Kosowie nie będzie łatwa, kibice zrobią wszystko, by zakłócić Polkom spokój. Doświadczenie i jednak różnica klasowa powinny stanowić dużą przewagę naszych dziewczyn - mówi Kinga Grzyb. I dodaje: - Do takich spotkań zawsze są jakieś przygotowania i analizy, ale gdy gra się z zespołami, który normalnie nie występują w finałowych turniejach, to nie mówimy o łatwych meczach. Z pewnością trener będzie motywował zespół, zachęcał do koncentracji. Nie sądzę, byśmy zlekceważyli Kosowo. "Trener ma pewnie jakąś wizję". Była reprezentanta życzy drużynie awansu na igrzyska Polski zespół jest stosunkowo młody. Po zakończeniu gry w kadrze, decyzją Senstada, przez Kudłacz-Gloc i Grzyb, teraz jeszcze za lata spędzone w narodowej koszulce podziękowała inna legenda: Kinga Achruk. Czy brak tego doświadczenia nie przeszkodzi Polkom, może nie teraz, ale już w finałowym turnieju? - Nie wiem, nie mnie to oceniać. To trener decyduje, a ja nie chcę w to wchodzić - mówi skrzydłowa Zagłębia Lubin, której sześć klubowych koleżanek pojechało na zgrupowanie. - Wiem co one prezentują, ale nie wiem, jaki zamysł ma selekcjoner. Zobaczymy pewnie jego wizję, a ja im życzę jak najlepiej. Chciałabym, by do igrzysk dostały się już teraz, nie musiały czekać kolejnych lat - mówi Kinga Grzyb. Praca z dziećmi? "Dużo fajnej zabawy" - podkreśla Kinga Grzyb I choć legendarna skrzydłowa sama jeszcze nie wie, czy będzie kontynuować profesjonalną karierę, to zajęcie na kolejne lata już ma. Działa bowiem w stworzonej przy Zagłębiu Lubin Szkole Mistrzostwa Sportowego. - Pracuję drugi rok, z pierwszą klasą, drugą, a za chwilę będzie już trzecia. Dużo zabawy jest w tym wszystkim, sporo zajęć ogólnorozwojowych. Wprowadzamy elementy piłki ręcznej, ale sens jest taki, by dzieci nie zniechęciły się do takiej aktywności, a czuły też frajdę. Wcześniej swoją akademię założyła Kaja Załęczna, pracuje z maluchami i uważam, że to jest bardzo dobry krok. Pewne nawyki trzeba wpajać dzieciom już teraz, choćby na zasadzie zabawy. Później jest już znacznie trudniej - mówi Kinga Grzyb. Polska - Kosowo w eliminacjach mistrzostw świata. Pierwszy mecz już w czwartek w Bielsku-Białej Polska zagra z Kosowem dwumecz, lepszy zespół awansuje na grudniowy mundial. Pierwsze spotkanie dziś w Bielsku-Białej o godz. 17.45, tekstowa relacja "na żywo" na sport.interia.pl. Rewanż - w przyszłą środę w Prisztinie.