Przy pustych trybunach rozegrali swój drugi w Orlen Arenie mecz w Lidze Europejskiej piłkarze ręczni Orlen Wisły, którzy zmierzyli się ponownie jak przed tygodniem, z zespołem z Tuluzy. To był pierwszy mecz rundy rewanżowej. Przed tygodniem płocczanie, w mocno osłabionym składzie pokonali na wyjeździe Francuzów 26:25, zdobywając zwycięską bramkę w ostatniej sekundzie spotkania. W rewanżu wystąpili już w swoim najsilniejszym zestawieniu. Początek spotkania był wyjątkowo niemrawy, w 9. min był remis 2:2, obie drużyny grały skutecznie w obronie, w dobrej formie byli także bramkarze. Gospodarze przycisnęli rywali i w 11. min wygrywali 5:2. Trener gości Phillipee Gardent poprosił o przerwę w grze, co przyniosło efekty i chwilę później jego ekipa wygrywała 6:5. Gospodarze szybko odrobili straty - w 19. min prowadzili 8:6 i do przerwy nie oddali inicjatywy. W końcówce Ivan Stevanovic obronił rzut karny, a ostatnią akcję zakończył Niko Mindeghia, który ustalił wynik pierwszej połowy na 12:9. Po przerwie Orlen Wisła powiększyła przewagę do czterech bramek, w 37. min prowadziła 16:12, ale goście sukcesywnie zmniejszali straty i w 42. min było już tylko 18:17. Sytuację pogorszył w 39. min Philip Stenmalm, który sfaulował Romaina Giraudeau, za co ujrzał czerwona kartkę. Więcej aktualności sportowych znajdziesz na sport.interia.pl Kliknij! Po trzech kwadransach gospodarze byli lepsi od rywali o jedną bramkę (20:19), ale szybko znowu powiększyli przewagę. W 51. min na tablicy był wynik 24:20, ale zawodnicy Tuluzy jeszcze mieli nadzieję na doprowadzenie do korzystnego rezultatu. Po dwóch golach Pierre Soudry przegrywali tylko 22:24, jednak wicemistrzowie Polski kontrolowała przebieg wydarzeń na boisku. W końcówce gospodarze, mimo że grali w osłabieniu, a minutę przed ostatnim gwizdkiem Michał Daszek nie wykorzystał rzutu karnego, udało im się utrzymać korzystny rezultat. Mecz 7. kolejki Orlen Wisła zagra na wyjeździe, dopiero 9 lutego 2021. Przeciwnikiem będzie austriacki Fivers Margaretten, z którym "Nafciarze" wygrali w Płocku 32:23. Z pierwszej rundy płocczanie mają jeszcze do rozegrania dwa mecze, z 2. serii ze słoweńskim Metalurgiem w Skopje i z 4. - z hiszpańskim Abanca Ademar Leon. Spotkania zostały przełożone z powodu zakażenia koronawirusem kilku zawodników.(PAP) Orlen Wisła Płock - Fenix Tuluza 27:25 (12:9) Orlen Wisła Płock: Adam Morawski, Ivan Stevanovic - Michał Daszek 5, Philip Stenmalm, Alvaro Ruiz, David Fernandez 1, Abel Serdio, Zoltan Szita 1, Krzysztof Komarzewski 1, Przemysław Krajewski 1, Mirsad Terzic, Jeremy Toto 6, Leo Dutra 2, Lovro Mihic 5, Mikołaj Czapliński, Niko Mindeghia 5. Fenix: Oliveira de Almeida - Remi Leventoux, Matthieu Marimier, Henrik Jakobsen 2, Maxime Gilbert 2, Uros Borzas 1, Pierre Soudry 2, Nemanja Ilic 4, Goncalo Martins, Romain Giraudeau 6, Gael Tribillon 2, Ayoubt Abdi 2, Sadou Ntanzi 4. Kary: Orlen Wisła - 14, Fenix - 10 min. Czerwona kartka - Philip Stenmalm (39. min, Orlen). Sędziowie: Boris Mandak, Mario Rudinsky (Słowacja), mecz bez udziału publiczności. Jolanta Marciniak Po meczu powiedzieli: Philippe Gardent (trener Fenix): "Mecz był otwarty, każda ekipa mogła go wygrać. Niestety my w końcówce spotkania popełniliśmy zbyt wiele błędów, a Wisła to wykorzystała. To trochę wydaje się dziwne, bo ten pojedynek był nieco podobny do tego z Tuluzy. W każdym momencie meczu obie drużyny miały szansę na zwycięstwo. Niemniej Wisła zasłużyła na te punkty, a my jesteśmy smutni, bo mogliśmy wywieźć stąd choć jeden. Takie jest jednak życie i trzeba się z tym pogodzić".Xavi Sabate (trener Orlen Wisły): "Kończymy tegoroczne spotkania Ligi Europejskiej z kompletem zwycięstw, co biorąc pod uwagę kłopoty, które nas dotknęły w ostatnich miesiącach, jest bardzo dobrym wynikiem i stawia nas w komfortowej sytuacji przed kolejnymi meczami. - W pierwszej połowie znakomicie wyglądała nasza obrona, wsparta Ivanem Stevanovicem w bramce, co zrobiło duża różnicę. Po zmianie stron mieliśmy problemy w ataku pozycyjnym, popełnialiśmy błędy, część z nich była wymuszona wysoką obroną. Jeśli chcemy się rozwijać, osiągać sukcesy w przyszłości, to musimy takich błędów się wystrzegać. W samej końcówce wydawało się, że mamy wszystko pod kontrolą, ale popełniliśmy kolejne błędy, otrzymaliśmy dwie kary dwuminutowe, dostaliśmy dwie bramki i rzeczywiście mieliśmy trochę szczęścia przy rzutach rywali. Szczęście też jest częścią sportu, a dziś się do nas uśmiechnęło. Dziękuję zawodnikom za trud i poświęcenie, teraz czeka nas regeneracja i odpoczynek przed meczem z Łomżą Vive Kielce". marc/ co/