Zespół IFK, podobnie jak Azoty, w pierwszej rundzie otrzymał walkowera, bo z udziału w rozgrywkach kontynentalnych zrezygnowały przypisani im rywale - ekipy norweskie. Przed wtorkowym losowaniem, przeprowadzanym jak zwykle w wiedeńskiej siedzibie EHF, puławianie przydzieleni zostali do koszyka pierwszego, teoretycznie silniejszego, natomiast drużyna z Kristianstad znalazła się w drugim koszyku. Los jednak nie był łaskawy dla Azotów, bo ich najbliższy rywal w Lidze Europejskiej przez pięć ostatnich sezonów grał w Lidze Mistrzów. W poprzedniej edycji IFK występował w grupie z Orlenem Wisłą, przegrywając niemal dokładnie rok temu w Płocku 29:36, ale dwa miesiące później pokonując u siebie wicemistrza Polski 24:20. Przed dwoma laty IFK Kristianstad grał w fazie grupowej LM z mistrzem Polski Vive Kielce dwukrotnie nieznacznie przegrywając - w Kielcach 31:33, a będąc gospodarzem tylko 33:34. Mecze drugiej rundy rozegrane zostaną 22 i 29 września, a pierwszy z nich odbędzie się w Puławach. - Na tym etapie nie ma już słabych przeciwników, ale fakt, iż rywalizować będziemy z zespołem ogranym w Lidze Mistrzów jest dla nas wyzwaniem, a ponieważ chcemy się pokazać w Europie, podejmiemy walkę. O ile ten pierwszy mecz rozegramy w naszej starej hali, to w przypadku awansu do fazy grupowej najprawdopodobniej gralibyśmy już w nowym obiekcie, którego budowa finiszuje. Pięknie byłoby oficjalnie otwierać tę halę właśnie przy okazji spotkania Ligi Europejskiej - powiedział prezes Azotów Jerzy Witaszek, założyciel klubu i jeden z głównych animatorów budowy nowoczesnej hali sportowej w Puławach. Dla Azotów będzie to 11. sezon w europejskich rozgrywkach. Do tej pory pięciokrotnie występowały w Challenge Cup, największy sukces odnosząc w edycji 2013/14,, gdy dotarły do półfinału. Także pięć razy puławianie grali w Pucharze EHF, dwukrotnie kwalifikując się do fazy grupowej (2017/18 i 2018/19). Andrzej Szwabe