W ostatniej kolejce spotkań w grupie B w Berlinie miały się spotkać lider tabeli drużyna Füchse i trzecia ekipa CP Sporting Lizbona. Portugalczycy na skutek ograniczeń w połączeniach lotniczych nie mogliby wjechać do Niemiec, dlatego Füchse zaproponowało, by mecz odbył się w Polsce. EHF zaaprobowała pomysł. Tegoroczne rozgrywki odbywały się pod znakiem koronawirusa. Niemal każda drużyna biorąca udział w Lidze Europejskiej, miała przynajmniej jeden mecz zaległy. Decyzją EHF dwa spotkania berlińczycy przegrali walkowerem, a ponieważ ostatni mecz fazy grupowej ze Sportingiem to pojedynek o pierwsze miejsce w grupie B, postanowili szukać innego rozwiązania. Najlepszym okazało się rozegranie meczu w Płocku. We wtorkowym meczu zespół Füchse był silniejszą ekipą, mającą w swoim składzie kilku reprezentantów swoich krajów. Zdecydowanie najskuteczniejszym zawodnikiem na parkiecie był duński prawoskrzydłowy Hans Lindberg, który osiem razy wpisał się na listę strzelców. Świetnie spisywali się także reprezentanci Danii Lasse Andersson i Jakob Holm, Chorwacji - Marko Kopljar oraz Niemiec Paul Drux. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie! Sprawdź! Obok Lindberga najwięcej bramek w niemieckim zespole uzyskał Tim Matthes - 6. Na parkiecie Orlen Areny jak u siebie mógł się czuć zawodnik Sportingu Tiago Rocha, który odszedł z płockiego klubu cztery lata temu, po wypełnieniu dwuletniego kontraktu. Zdobył trzy bramki, podobnie jak Francisco Tavares i Joel Ribeiro. Najskuteczniejszym strzelcem zespołu z Lizbony był Pedro Valdez, który cztery razy pokonał bramkarzy rywali. Drużyna Füchse zakończyła fazę grupową na pierwszym miejscu w grupie B. Miejsce Sportingu będzie zależało od wyniku wieczornego meczu szwedzkiego IFK Kristianstad z francuskim USAM Nimse Gard. (PAP) marc/ cegl/ Tego jeszcze nie widziałeś! Sprawdź nowy Serwis Sportowy Interii! Wejdź na sport.interia.pl!