Poprzednie mistrzostwa świata w tej kategorii wiekowej odbyły się cztery lata temu, bo te w 2021 roku zostały przez pandemię odwołane - w wielkim finale Francja minimalnie pokonała Chorwację. W jej składzie były gwiazdy Ligi Mistrzów, m.in. Elohim Prandi (dziś w PSG), Yoann Gibelin (PSG), Dylan Nahi (Barlinek Industria) czy Kyllian Villeminot i Julien Bos (obaj z Montpellier). Czy którykolwiek z obecnych uczestników mundialu do lat 21 pójdzie w ich ślady, jeszcze nie wiadomo. Jedno jest pewne - tak Francuzi, jak i Chorwaci, mają doskonałe zaplecze dla swoich reprezentacji, bo świetnie szkolą młodzież. Nawet jeśli w tych akurat rocznikach nie są faworytami, bo zeszłorocznych mistrzostw Europy do lat 20 nie zawojowali. I tak zawsze są w stanie wykreować jakąś perełkę. Francja to obrońca złotego medalu. Polska mogła dziś wyrzucić "Trójkolorowych" z turnieju Polska miała ogromnego pecha w losowaniu grup eliminacyjnych. Znalazła się w drugim koszyku, z trzeciego wylosowała Chorwację, jedyną tak mocną drużynę w tamtym gronie. Aby wyjść z grupy, musiała dokonać tego kosztem któregoś z potentatów w piłce ręcznej. Dziś już było wiadomo, że może wykluczyć z dalszej gry jedynie Francję, bo to ona okazała się o jedną bramkę gorsza w bezpośrednim starciu z Chorwacją. My zaś z tą bałkańską potęgą, rzutem na taśmę, zremisowaliśmy. Francja ma w swoich szeregach pięciu graczy PSG, każdy z nich wystąpił w tym sezonie w Lidze Mistrzów. Choćby to świadczy o różnicy w potencjale obu reprezentacji. My też mamy jednak graczy, którzy mogą sporo w piłce ręcznej osiągnąć. Choćby Marcela Jastrzębskiego, już potrafiącego "murować" bramkę w meczach z najlepszymi zespołami na świecie. W starciu z Francuzami potrzebne było jednak jeszcze wsparcie graczy z pola, zwłaszcza zaś tych z drugiej linii. Świetna wiadomość dla wicemistrza Polski. Na tę decyzję czekali z utęsknieniem! Dobry kwadrans i wszystko się popsuło. Polacy ratowali sytuację Polacy nie wystraszyli się rywali, od początku podjęli walkę, tak samo jak wczoraj z Chorwacją. Francuzi prowadzili 3:2, gdy Jastrzębski popisał się pierwszą udaną interwencją. Zaczął się okres kapitalnej gry biało-czerwonych, którzy starali się jak najszybciej przenosić piłkę na połowę rywali. Gdy w 10. minucie Patryk Wasiak zdobył bramkę w osłabieniu, prowadziliśmy 8:5. Niestety, taka seria nie mogła trwać wiecznie, zwłaszcza, że Polacy momentami grali w ataku zbyt nonszalancko. Momentalnie byli kontrowani, w czym celował Mattéo Fadhuile-Crepy z HBC Nantes. Mieliśmy też spore problemy w defensywie na swojej prawej stronie, co chwilę Jastrzębskiego pokonywał ze skrzydła Guéric Vincent. Zrobiło się 12:14, sytuacja nie wyglądała za dobrze. Świetną zmianę dał jednak Jakub Będzikowski, straty udało się niemal całkowicie odrobić. Po pierwszej połowie Francuzi prowadzili 20:19. Biało-czerwoni objęli prowadzenie i... stanęli. Co się wydarzyło w tym kwadransie? Tuż po przerwie Polacy odrobili stratę, za chwilę objęli prowadzenie 21:20, gdy trafił z koła Jakub Sladkowski. Zdobyli dwie bramki w nieco ponad minutę i na tym ich passa się skończyła. Na rzucenie kolejnych dwóch potrzebowali 13 minut, na kwadrans przed końcem Francuzi prowadzili 27:23. Biało-czerwoni zupełnie pogubili się w ofensywie, popełniali proste błędy, jakich nie było w tym spotkaniu, ani w starciu z Chorwatami. Nie mieli też gracza, który by potrafił wziąć ciężar gry na siebie, szwankowało do tego rozegranie. Momentami ratował sytuację w bramce Jastrzębski. Dawał nadzieję, której jego koledzy z pola nie potrafili wykorzystać. Gdy przy wyniku 22:26 trener Zygmunt Kamys poprosił o przerwę, postawił sprawę jasno: - Jedno, czego nie chcę słyszeć, to mordokrzyków i machania rękami - mówił stanowczo. Skończyły się narzekania, nie wróciła lepsza gra. Francuzi odskoczyli na pięć bramek, pilnowali swojego prowadzenia. Musieli wygrać co najmniej jednym golem, by awansować dalej, byli pewni swego. Finał Ligi Mistrzów mógł być przerwany. Zaskakujące kulisy Ostatni zryw Polaków, zdobyli kontaktową bramkę. Awans był o krok Wystarczyły jednak dwa ich błędy w ataku, a Polacy znów uwierzyli w sukces! Świetną zmianę dał Tomasz Kosznik, skuteczny w kontrach i ze skrzydła. To po jego trafieniu Polacy przegrywali na sześć minut przed końcem zaledwie 30:31. Wszystko znów było możliwe! Niestety, sytuacja się pogorszyła - na dwie minuty przed końcem było 32:35, trener Kamys poprosił o ostatnią przerwę. Polacy mieli ryzykować w ataku i w obronie, ale gdy Marcel Nowak spudłował już w pierwszej akcji, kwestia awansu była już przegrana. Biało-czerwoni walczyli do samego końca, przegrali jednak 33:37 i w dalszej części turnieju zagrają tylko o miejsca 17-32. Szkoda. Francja - Polska 37:33 (20:19) Francja: Villain, Zahaf - Vescovo 3, Bzdynga, Clay 3, Longerinas, Fadhuille-Crepy 8, Vincent 3, Pimenta 6, Berthier, Chevalier 2, Peleka 6, Loredon 5, Mantz, Discamps, Carrere 1. Kary: 4 minuty. Rzuty karne: 4/4. Polska: Jastrzębski, Ałaj - Karpiński, Nowak 6, Stempin, Kosznik 5, Powarzyński 3, Graczyk, Krawczyk 1, Molski 2, Mielczarski, Będzikowski 4, Sladkowski 5, Krok 5, Wasiak 2, Wiaderny. Kary: 8 minut. Rzuty karne: 2/2. W drugim meczu tej grupy Chorwacja rozgromiła Stany Zjednoczone 48:23 (22:10). 1. Chorwacja 5 pkt - 105:792. Francja 4 pkt - 108:773. Polska 3 pkt - 110:894. USA 0 pkt - 62:140 Awans do drugiej części turnieju wywalczyły: Chorwacja i Francja. Polska i USA zagrają o miejsca 17-32.