W pierwszej połowie środowego spotkania Lijewski został uderzony łokciem przez Jose de Toledo. W wyniku tego starcia zawodnik Vive miał rozciętą skórę na podbródku, ale po zszyciu rany wrócił na boisko. W drugiej odsłonie gry pchnięty przez Adama Wiśniewskiego wpadł na Mateusza Piechowskiego. Po spotkaniu trafił do szpitalu. - Już w drodze powrotnej miał zawroty głowy i kłopoty z oddychaniem. Całą noc spędził w szpitalu i teraz też tam jest - poinformował Dujszebajew. Występ rozgrywającego Vive w rewanżowym pojedynku, który w sobotę zostanie rozegrany w Kielcach, jest mało prawdopodobny. - Najważniejsze, żeby był zdrowy, a to, czy zagra w sobotę jest najmniej ważne. Krzysiek ma krwiaka w krtani. Mam nadzieję, że wszystko jest pod kontrolą lekarzy i oby tylko obyło się bez operacji - wyraził nadzieję trener kieleckiej drużyny, który pytany o komentarz do pierwszego spotkania z trudem zachowywał spokój. - To nie był normalny mecz. Takie niesportowe zachowania powinny być surowo karane. Nie chcę jednak, żeby ktoś powiedział, że płaczę, wiec niech każdy sobie sam wyciągnie wnioski z tej sytuacji - dodał szkoleniowiec, który apeluje przed rewanżowym meczem obu drużyn. - Proszę, żeby w sobotę nie było żadnej "świętej wojny". To jest tylko sport. Będę na to uczulał swoich zawodników. Mamy wygrać sportowo i nie dać się sprowokować - podkreślił kirgiski trener. Kielczanie, którzy zwyciężyli w Płocku 25-24, w rewanżu zagrają we własnej hali. Mimo kłopotów kadrowych nikt w klubie i mieście nie wyobraża sobie, aby drużyna nie zdobyła po raz 14. tytułu mistrza Polski. - Do przerwy prowadzimy jedną bramką, przed nami druga połowa. Jeśli ją wygramy, obojętnie, czy jedną, czy dwiema bramkami, to będziemy mistrzami kraju. Zrobimy wszystko, aby tak się stało - zapewnił Dujszebajew. Sobotnie spotkanie Vive Tauron - Orlen Wisła rozpocznie się w stolicy regionu świętokrzyskiego o godz. 14.