Rozgrywający polskiej reprezentacji nie grał w pierwszym meczu w Gdańsku, ale w rewanżu miał być tym, który zrobi różnicę na korzyść Polaków. I tak było. "Lijek" zaczął spotkanie od gola i asysty, ale potem trzy razy z rzędu przegrał pojedynki z niemieckim bramkarzem. A jednak na boisku robił rzeczy niewidoczne na pierwszy rzut oka. Walczył, podawał i robił ogromną pracę w obronie. - Nieważne czy gra Lijewski, Bielecki, czy brakuje Jurkiewicza. Graliśmy wszyscy jako zespół. I wygraliśmy jako zespól. A wygrać z Niemcami w Niemczech, to smakuje po prostu pysznie - mówił po meczu spocony ale szczęśliwy "Lijek". - W przerwie dostaliśmy od trenera wskazówki, żeby grać spokojnie. Że będziemy mieć swoje szanse i nadejdzie taki moment, że trzeba to będzie wykorzystać, tylko trzeba grać konsekwentnie - dodawał. Po meczu kilku zawodników zostało na parkiecie by cieszyć się z polskimi kibicami. Choć fani "Biało-czerwonych" nie wykorzystali swojej puli miejsc, to i tak w mającym opinie najlepszego "kotła" w Niemczech Getec Halle w Magdeburgu byli słyszalni. - Są najlepsi, kapitalnie nas dopingowali i pokazali, że potrafią - mówił Lijewski i nawet w mixed-zonie robił sobie zdjęcia z kibicami. - To był dla nas długi i ciężko sezon, ale uczciwie zapracowaliśmy na urlopy. Czapki z głów przed chłopakami - powiedział Lijewski. not. Lech, Magdeburg