Interia.pl: Co pan, jako szef PKOl-u, doradza kolegom z Polskiego Związku Siatkówki w dobie afery korupcyjnej? Powinni wybrać nowe władze jak najszybciej, czy czekać na zakończenie postępowania w sprawie prezesa Mirosława P. i wiceprezesa Andrzeja P.? Andrzej Kraśnicki, przewodniczący PKOl-u i prezes Związku Piłki Ręcznej w Polsce: - Mogę im tylko doradzić, żeby podjęli najbardziej słuszną decyzję (uśmiech). A jaką podejmą, to trudno jest mi powiedzieć. A jak zareagował zarząd PKOl na to, co się dzieje? Prezes Mirosław P. zasiadał u Was w prezydium. - Ale już go w tym gronie nie ma. Na wniosek PZPS Mirosława P. wycofaliśmy, powołując na jego miejsce pana Papke. Te zmiany zostały już na zarządzie przyjęte. Przy czym ja zawsze zachowuję rezerwę. Musi być zasada domniemania niewinności. - Też tak uważam. Taka była jednak decyzja PZPS, a członkowie zarządu PKOl są nominowani przez polskie związki sportowe. W jakim gronie wybieraliście Kraków na główne miasto ME 2016 roku? - Z selekcjonerem Bieglerem i wszystkimi zawodnikami, którzy byli zachwyceni Kraków Areną. Tę decyzję podjęła cała rodzina piłki ręcznej. - Myśmy musieli wygrać tę aplikację, a dla moich kolegów - szefów krajowych federacji, Kraków nie jest anonimowy. To miasto spowodowało, że nasze szanse na organizację tych mistrzostw wzrosły. Dlatego w Krakowie ME rozpoczną się i zostaną zakończone. - O ulokowaniu pod Wawelem reprezentacji Polski zadecydowały również względy ekonomiczne. Kraków Arena ma największą pojemność, a my możemy czerpać środki na organizację tylko ze sprzedaży biletów, gdyż prawa marketingowe posiada europejska federacja - EHF. Jakie ma pan oczekiwania przed styczniowymi MŚ mężczyzn w Dausze? Jedziemy po medal? - Pozycja polskiej piłki ręcznej, to pierwsza dziesiątka światowa. Na pewno nie będzie łatwo, ale powinniśmy utrzymać tę pozycję. Nigdy nie jestem skłonny do ustawiania poprzeczki zbyt wysoko, bo to może doprowadzić do nadmiernego rozdmuchania oczekiwań i nadziei. A do wszystkiego trzeba podchodzić spokojnie, przygotowywać się z meczu na mecz. - Naszym celem nadrzędnym jest dobre miejsce na ME w Polsce, a wszystko co jest po drodze, ma temu celowi służyć. Katar jest jednym z etapów przygotowań. Mistrzostwa w egzotycznym miejscu jak Katar, to będzie miało jakieś znaczenie? - Graliśmy już w Tunezji, więc mogę powiedzieć, że w krajach arabskich gra się ciężko. Ze względu na temperatury, jakie w nich panują, sporty halowe cieszą się największą popularnością. Dlatego część przygotowań i meczów testowych przeprowadzić na południu, w ciepłym klimacie. - Katar to kraj specyficzny. Jedno, czego możemy być pewni, to na pewno przewagi kobiet na trybunach nie będzie (śmiech). Katar traktuje te mistrzostwa prestiżowo, bardzo politycznie. Jest wiele różnego rodzaju zaproszeń, ale są też obawy. My jedziemy grać na boisku, natomiast ta oprawa w jakimś sensie jest drugorzędna. Rozmawiał: Michał Białoński