Gisli Kristjánsson doznał urazu w samej końcówce regulaminowego czasu gry. Atakował bramkę Barcelony, jego zespół przegrywał jednym trafieniem, próbował wbić się między drugiego i trzeciego gracza w obronie. Ludovic Fabregas zepchnął go w bok - Islandczyk zdołał oddać rzut, a chwilę później uderzył w Thiagusa Petrusa i spadł na parkiet. Od razu widać było, że stało się coś złego - nie był w stanie się podnieść. Nie podnosił się również wtedy, gdy obok pojawili się lekarz i fizjoterapeuta "Gladiatorów". Przerwa trwała blisko 10 minut - Kristjánsson w końcu zdołał wstać, lewy bark trzymał oparty o członka sztabu medycznego. "Gisli, Gisli" - skandowało kilkanaście tysięcy osób w Lanxess Arenie, a trener Magdeburga Bennet Wiegert był kompletnie załamany. "Nie muszę nikomu mówić, co oznacza zwichnięty bark dla piłkarza ręcznego" Niespełna 24-letni reprezentant Islandii doznał bowiem koszmarnej kontuzji, która może go na długie miesiące wykluczyć z gry w piłkę ręczną. Nie ma nawet gwarancji, że w przyszłości odzyska w tej ręce siłę, jaką miał przed urazem. Tym bardziej że problemy z tą częścią ciała ma już po raz trzeci. Magdeburg ostatecznie awansował do wielkiego finału Ligi Mistrzów, wyrzucił Barcelonę po rzutach karnych. - Spodziewam się, że bardzo długo nie będzie mógł nam pomóc - mówił Wiegert dziennikarzom tuż po spotkaniu. A przecież Magdeburg walczył do samego końca o to, by islandzki rozgrywający mógł zagrać w Kolonii w finale. Miesiąc temu doznał urazu w Płocku, w ćwierćfinałowej potyczce z Orlenem Wisłą, która zakończyła się remisem. Wtedy skręcił jednak staw skokowy, półtora tygodnia temu wrócił do gry na dwa ostatnie starcia Bundesligi. Magdeburg bardzo cieszył się z awansu. Trener Wiegert miał mieszane uczucia - Ten uraz odbiera mi radość z awansu. On wróci, jestem przekonany, bo Magdeburg tak właśnie podnosi swoich zawodników. A w niedzielę musimy wygrać tę Ligę Mistrzów właśnie dla niego - mówił Wiegert. Gisli Kristjánsson w lipcu skończy 24 lata - właśnie dostał prestiżową nagrodę dla najlepszego gracza najmocniejszej ligi świata, czyli Bundesligi, w sezonie 2022/23. Jest jednym z najlepszych środkowych na świecie pod względem umiejętności gry jeden na jednego. w całym sezonie ligi niemieckiej zdobył ponad 150 bramek i miał ponad 100 asyst. W niedzielnym finale z Barlinkiem Industrią będzie musiał go zastąpić albo Norweg Christian O'Sullivan, albo doświadczony Słoweniec Marko Bezjak, który tym finałem - podobnie jak nasz Piotr Chrapkowski - żegna się po latach z klubem Magdeburga. A przecież z gry od wczesnej wiosny wyłączony jest inny gwiazdor "Gladiatorów" - także rozgrywający reprezentacji Islandii Ómar Ingi Magnússon. "Kielecka ściana uratowała nam tyłki " - najlepszy snajper Barlinka nie ma wątpliwości A finał rozpocznie się o godz. 18 - rywalem "Gladiatorów" będzie właśnie mistrz Polski, który w sobotę w półfinale ograł po dramatycznym boju Paris Saint-Germain 25:24. Andrzej Grupa, Kolonia