W poprzednim sezonie kieleckie szczypiornistki zajęły ostatnią lokatę w ekstraklasie, wygrywając zaledwie sześć z 32 spotkań. Do nowym rozgrywek zespół przystąpił pod wodzą nowego szkoleniowca Tetelewskiego, który zastąpił Tomasza Popowicza. Pod jego wodzą drużyna, niemal w niezmienionym składzie, spisuje się znacznie lepiej. Na półmetku fazy zasadniczej z 12 zdobytymi punktami zajmuje siódme miejsce w tabeli. - Jestem zadowolony z zespołu, zwłaszcza z postawy jaką dziewczyny prezentowały w spotkaniach, które rozgrywaliśmy we własnej hali. Wygraliśmy z mocnym Startem Elbląg, blisko zdobyczy punktowej byliśmy w pojedynku z Pogonią Szczecin (przegranym przez Koronę 32:34 - red.). Widać, że zespół ma charakter i czyni postępy - chwalił swoje podopieczne Tetelewski. Większość punktów kielczanki zdobyły grając przed własną publicznością. Z sześciu wyjazdowych spotkań Korona wygrała tylko jedno, na inaugurację rozgrywek z zespołem z Kościerzyny (30:26). Blisko zdobycia punktów drużyna z Kielc była też w Piotrkowie, ale ekipa Tetelewskiego przegrała tam jedną bramką (24:25). - W pozostałych meczach graliśmy z czołowymi polskimi zespołami. Porażki z Zagłębiem Lubin, Energą AZS Koszalin czy Perłą Lublin wstydu nam nie przynoszą, ale do tych ekip jeszcze nam trochę brakuje. Tutaj decydującą sprawę ogrywały sprawy mentalne. Dziewczyny jeszcze nie do końca chyba wierzyły w to, że nawet w starciu z tak silnymi rywalkami są wstanie podjąć równorzędną walkę - dodał szkoleniowiec, który nie ukrywał, że nadal bolączką drużyny jest atak pozycyjny. - Pracujemy nad tym dopiero od czterech, pięciu miesięcy. Nieraz na zgranie zespołu potrzeba dwóch, trzech lat, a przypomnę, że mamy bardzo młodą drużynę. Ale i w tym elemencie gry zauważyłem postęp. Były takie mecze, kiedy ten atak pozycyjny wyglądał dobrze, ale zdarzały się też takie, w których mieliśmy przestoje w grze, graliśmy falami. Cały czas pracujemy nad tym, aby takich momentów było jak najmniej - zapewnił Tetelewski. Przerwę w rozgrywkach kielczanki spędzają bardzo pracowicie. Korona wyjechała na Ukrainę, gdzie rozegrała dwa towarzyskie spotkania z Galiczanką Lwów, oba przegrywając 28:29 i 29:32. W dniach od 15 do 16 grudnia zespół ze stolicy regionu świętokrzyskiego będzie gospodarzem Memoriału red. Andrzeja Kowalczyka, w którym ich rywalkami będą Piotrcovia i właśnie Galiczanka. W środę 19 grudnia Korona rozegra wyjazdowy mecz Pucharu Polski z pierwszoligowym SPR Olkusz. Do rundy rewanżowej zespół z Kielc przystąpi wzmocniony Martą Chodakowską. Niespełna 19-letnia bramkarka, występująca ostatnio w wycofanej z ekstraklasy Arce Gdynia, podpisała z Koroną 2,5-letni kontrakt. - Młoda dziewczyna, reprezentantka Polski juniorek, o dobrych warunkach fizycznych. Bardzo liczymy na to, że szybko wkomponuje się w nasz zespół. O obsadę bramki możemy być już spokojni. Są jeszcze przecież Aleksandra Orowicz i Małgorzata Hibner. Te trzy utalentowane zawodniczki będą rywalizować o miejsce w składzie - zapowiedział trener Korony. Kolejna z bramkarek 19-letnia Anna Nazimek została wypożyczona do pierwszoligowego AZS AWF Warszawa. - Cztery bramkarki w drużynie to już za dużo. Ania to bardzo utalentowana zawodniczka, ale musi w tym wieku jak najwięcej grać, a nie siedzieć na ławce. Taką możliwość będzie miała w klubie ze stolicy - tłumaczył Tetelewski, który przed rundą rewanżową nie stawia przed zespołem konkretnych celów do zrealizowania. Po dotychczasowych spotkaniach kielczanki zajmują siódme miejsce w tabeli (12 punktów), tracąc dwa punkty do szóstego Startu Elbląg. - Nie myślimy o tym, czy stać nas na wywalczenia miejsca w pierwszej szóstce. I tak wszystko zweryfikuje parkiet. Koncentrujemy się na każdym najbliższym spotkaniu. Najważniejsze, żeby ten zespół czynił systematyczne postępy, a wtedy sukcesy wcześniej czy później przyjdą - podsumował szkoleniowiec Korony. Rozgrywki ekstraklasy Korona wznowi w pierwszy weekend stycznia 2019 roku meczem we własnej hali z UKS PCM Kościerzyna. (PAP) Janusz Majewski