Burza wokół strojów kobiet w kobiecej piłce ręcznej plażowej rozpętała się w lipcu. Właśnie wtedy przeciwko strojom bikini zaprotestowała reprezentacja Norwegii, która w mistrzostwach Europy wystąpiła w szortach. Drużyna została za to ukarana grzywną w wysokości 1500 euro. Znana piosenkarka Pink zaproponowała jednak, że zapłaci karę. Poszła nawet o krok dalej, domagając się ukarania światowej federacji za seksizm.Protest Norweżek poparło jednak mnóstwo zawodniczek z całego świata i w końcu, po czterech miesiącach IHF zdecydował o liberalizacji przepisów i rezygnacji z obowiązkowego bikini, dopuszczając szorty. Bardzo dumna po tym wyroku była Kare Geir Lio, prezes norweskiej federacji handballa, która stwierdziła, że po prosty kobiety znalazły odpowiedni moment, aby powiedzieć "Dość!". - To dobre dla gry, ale przede wszystkim bardzo dobre dla kobiet i tego, jak postrzegamy same siebie w sporcie - dodała Lio, przy okazji zaznaczając, że Pink nie musi pokrywać kary, bowiem federacja już przeznaczyła na to środki.Martine Welfler, jedna z zawodniczek mówiła, że w czasach, kiedy tak wiele osób boryka się akceptacją swojego ciała, trzeba pozwalać sportowcom na noszenie nieco dłuższych strojów. Wtórowała jej koleżanka z kadry Katinka Haltvik akcentując, że takie nakazy mogą tylko zniechęcić potencjalne zawodniczki do uprawiania tej dyscypliny. O sprawie pisały wszystkie największe dzienniki świata, od "New York Timesa", przez "The Guardian" czy nawet argentyński "Clarin". Wszędzie podkreślano, że poprzednie przepisy były seksistowskie i taka zmiana była wręcz konieczna. Media podkreślają też rolę aktywistki Talithy Stone, która zebrała 61 tysięcy podpisów wspierających tę akcję.KK